- Pracujemy najwięcej w Europie i proporcjonalnie zarabiamy dość mało i trzeba to zmienić - oświadczył w poniedziałek w Programie Pierwszym Polskiego Radia współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń. Duże zmiany na rynku pracy. "Kwestia kilku tygodni" Polityk zapowiedział złożenie w Sejmie projektu dotyczącego wprowadzenia 35-godzinnego tygodnia pracy. - To kwestia kilku tygodni - oświadczył i wskazał, że szef rządu "dość życzliwie" odnosi się do tej inicjatywy. - Zrobili to Hiszpanie, testują to Niemcy i zrobiono to w wielu innych krajach. Taki jest dzisiaj trend. Myślę, że złożenie tego projektu to kwestia kilku tygodni - dodał współprzewodniczący Nowej Lewicy. Biedroń dodał, że premier Donald Tusk odnosi się do propozycji skrócenia tygodnia pracy do 35 godzin "dość życzliwie". - Wydaje mi się, że dobrze by było, żeby to skonsultować z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, gdzie zresztą jest nasza ministra, więc ta inicjatywa albo wyjdzie ze strony ministerstwa, albo ze strony parlamentarzystów - podkreślił Biedroń. Postulat Lewicy z kampanii wyborczej Lewica w kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi 2023 w. zapowiadała, że wprowadzi 35-godzinny tydzień pracy. Proponowała, by najpierw skrócić czas pracy o 2 godziny w tygodniu, potem o 5. Z kolei dni urlopowe miałyby wzrosnąć do 35. Na początku lutego informowaliśmy w Interii, że w Hiszpanii rząd ruszyły negocjacje rządu Pedro Sancheza ze związkami zawodowymi i przedsiębiorcami w sprawie skrócenia tygodnia pracy z 40 do 37,5 godzin. Sprawa dotyczy 12 mln pracowników. Dwie trzecie Hiszpanów jest za. Przedsiębiorcy są sceptyczni. Mówią, że trzeba rozmawiać. Rząd Hiszpanii podkreśla, że od 2007 r. bezrobocie jest najniższe w kraju - wynosi teraz około 12 proc. Można więc zatrudnić więcej pracowników. Jeszcze w tym roku Hiszpanie mieliby pracować 38,5 godzin tygodniowo, a w 2025 o kolejną godzinę krócej. We Francji wiele firm oferuje pracownikom czterodniowy tydzień pracy. Francja przyjęła w 2000 r. regulacji o 35-godzinnym tygodniu pracy. Niemcy testują to samo u siebie. Pracownicy mają pracować krócej za tę samą pensję, ale mają wykonać tę samą pracę. To bardziej zadaniowy system niż godzinowy. Jest po prostu mniej zebrań i więcej niezależnej pracy. W Belgii dano taką możliwość zatrudniania pracodawcom - to oni mają się dogadać z pracownikami, czy ci chcą pracować krócej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!