Biedroń, który był w piątek gościem internetowej telewizji "Rzeczpospolitej" przekonywał, że "od dwóch miesięcy dzięki powstaniu Wiosny opozycja ma szanse pokonać PiS". "Trzeba kibicować Wiośnie, jeśli chcemy realnie odsunąć Prawo i Sprawiedliwość od władzy, jeśli chcemy, żeby były realizowane dobre programy na przyszłość, to jest potrzebna Wiosna. Koalicja Europejska, Platforma Obywatelska i Grzegorz Schetyna sobie sami nie poradzą" - ocenił polityk. Pytany, czy jest gotów aby zostać premierem, odparł: "Polityk, który jest liderem partii politycznej, szczególnie o tak mocnym poparciu, trzeciej w rankingach, musi być przygotowany wziąć odpowiedzialność za kraj". Jak podkreślił, po wyborach nie wyobraża sobie współpracy z PiS, ponieważ "niszczą nasz kraj, demolują wszystko co się da". Ale, zdaniem Biedronia, "wszystkie prodemokratyczne siły" powinny dopuszczać współpracę. "Wiosna musi być "energizerem" dla opozycji, która spała przez ostatnie lata. Przyszła Wiosna, obudziła ich i wyciągnęła z norek zimowych" - powiedział polityk. Biedroń pytany, na ile mandatów liczy Wiosna w wyborach do Parlamentu Europejskiego podkreślił, że co najmniej na 10. "Sondaże pokazują, że mamy na to szanse" - zauważył. Na pytanie, czy Jan Rulewski, który ogłosił właśnie swoje odejście z klubu PO, miałby miejsce w Wiośnie, podkreślił, że "Jan Rulewski protestuje przeciw nicości ideowej tego co się dzieje w Platformie". "Dlatego Wiosna jest dla niego na pewno atrakcyjna, bo my mamy konkretne postulaty" - zaznaczył Biedroń Są już w Wiośnie, podkreślał, "legendy Solidarności", takie jak Zbigniew Bujak czy Barbara Labuda. "To jest legitymacja, żeby zapraszać wszystkich, którzy ten entuzjazm +Solidarności+ chcą wskrzesić w Polsce" - powiedział Biedroń.