W styczniu br. Biedroń w TVN24 powiedział, że wystartuje w wyborach do PE, ale prawdopodobnie nie przyjmie nawet mandatu i wystartuje do polskiego parlamentu. "Wystartuję do europarlamentu i nie przyjmę mandatu albo zrezygnuję z mandatu. Dlatego, żeby mieć pewność, że pewne wartości są reprezentowane w Parlamencie Europejskim" - mówił wtedy Biedroń. W poniedziałek lider Wiosny był pytany w TVN24, czy odda zdobyty w wyborach mandat eurodeputowanego. "Nie wiedzę żadnego powodu, żebym dzisiaj miał oddawać mandat. 100 tys. osób w Warszawie na mnie zagłosowało licząc na to, że zostanę eurodeputowanym i w momencie kiedy zostanę wybrany na posła czy senatora, zależy gdzie będę startował, ten mandat automatycznie wygaśnie" - powiedział Biedroń. Dopytywany o swoje stanowisko ze stycznia zaznaczał, że mówił wówczas, że prawdopodobnie nie przyjmie mandatu europosła. "Dzisiaj sytuacja jest inna i mówię to z pokorą (...) wprowadziliśmy trzech europarlamentarzystów (...). Dzisiaj wiem, że muszę dopilnować, (że) nasza trzyosobowa delegacja w PE dostanie odpowiednie komisje, będzie miała odpowiednie pozycje, żeby móc realizować nasz program, nasze wartości. Byłoby kompletnie nierozsądnym gdybym ja zrezygnował z tego mandatu" - powiedział lider Wiosny. Pytany, po co zatem mówił o potencjalnej rezygnacji z mandatu, odparł: "być może mogłem tego nie mówić, to jest dla mnie nauczka". Mówił, że miał wówczas "taki plan", aby zrezygnować z PE, był szczery i był za to atakowany. "Dzisiaj zmieniłem plan i jestem znów atakowany, szczerość w polityce nie opłaca się chyba" - powiedział Biedroń. W wyborach do Parlamentu Europejskiego Wiosna uzyskała trzy mandaty. Zdobyli je: Robert Biedroń, Sylwia Spurek i Łukasz Kohut.