Biedroń pytany na antenie Radia Zet, czy jego zdaniem to będzie "brudna" kampania polityczna, kiedy słyszy się np. słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane w Sejmie o "chamskiej hołocie", ocenił, że "taki obrzydliwy język będzie chyba narastał, ponieważ Kaczyński gra melodię, którą bardzo dobrze zna". Jak mówił, "on potrafi tylko i wyłącznie podkręcać atmosferę wokół sporu miedzy dwoma wrogimi sobie, nienawidzącym się, trzeba to powiedzieć wprost, obozami PO i PiS". "Tylko ucieczka od tego sporu między dwoma obozami może nas uratować. To nie jest w interesie ani Kaczyńskiego, ani Trzaskowskiego. I to jest największe nieszczęście Polski, że daliśmy się znów zapędzić w ten konflikt" - mówił kandydat Lewicy na prezydenta. Przypomniał, że był taki moment, kiedy do gry wchodziło trzecie środowisko. "Czy to (Szymona) Hołowni, czy w pewnym momencie moje, czy (prezesa PSL Władysława) Kosiniaka-Kamysza. I to dawało nadzieję na zmianę, na jakieś wprowadzenie innej narracji. Ubolewam, że tak się nie stało, bo ani Trzaskowski, ani Duda rzeczywistości nie zmienią, będę podgrzewali ten konflikt" - przekonywał Biedroń. Ocenił, że "oni będą walczyli o śmierci i życie swoich partii politycznych, a dzisiaj powinniśmy walczyć o życie, bezpieczeństwo finansowe Polek i Polaków". "Przecież oni nie mają czasu, proszę zobaczyć, jak oni mało mówią o problemach Polaków" - zwrócił uwagę. Jak mówił, "zamiast rozmawiać o upadającym szpitalu w Kraśniku rozmawiamy teraz o 'hołocie', rozmawiamy o słowach Kaczyńskiego i to jest odwracanie uwagi od prawdziwych problemów". "Ja chciałbym rozmawiać o braku mieszkań, o braku szpitali, braku dobrych usług publicznych" - podkreślił Biedroń. "Trzaskowski? Sondaże zaczęły znów mi rosnąć" Na pytanie, czy start Trzaskowskiego w wyborach mu zaszkodził, odpowiedział: "nie, akurat właśnie start Rafała Trzaskowskiego sprawia, że te sondaże zaczęły znów mi rosnąć". "One spadły, kiedy była pandemia koronawirusa. Byłem trzeci w tym wyścigu i chciałbym do tego peletonu wrócić. Robię wszystko, ciężko pracuję, żeby tak się stało. Dla Lewicy to są ważne wybory, bo my wróciliśmy do polityki, nie było nas przez wiele lat i musimy się policzyć" - zaznaczył Biedroń. Biedroń, pytany czy wyobraża sobie współpracę z rządem Mateusza Morawieckiego, jako prezydent, odpowiedział, że "prezydent może łączyć, a boję się, że prezydent z PO czy z PiS-u będzie nadal nas dzielił". Odpowiadając na pytanie, czy Lewica poprze wniosek PO o powołanie komisji śledczej, która miałaby zbadać powiązania ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego powiedział: "oczywiście, że będziemy popierali wszystkie wnioski, które będą wyjaśniały te wszystkie afery gorszące wokół PiS-u". Zadeklarował, że gdyby wygrał wybory prezydenckie to szefową jego Kancelarii Prezydenta zostanie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która jest współszefową sztabu kandydata Lewicy.