W sprawie zapadł wyrok nakazowy, czyli na posiedzeniu bez udziału stron; ani policja ani obwiniony nie złożyli sprzeciwu, orzeczenie jest prawomocne - poinformowało w czwartek biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku. Brał jedzenie ze śmietnika. Ochroniarz wezwał policję Policja zarzuciła obwinionemu, że dwa razy w czerwcu tego roku, w odstępie dwóch tygodni, dokonał kradzieży żywności; było to m.in. 80 jajek i pomidory. Mężczyzna wyjął je - jak wynika z opisu czynu - z "pojemników z żywnością przeznaczoną do likwidacji", powodując wyliczone przez sklep straty finansowe, sięgające łącznie 60 zł na szkodę sieci dyskontów. Gdy przejechał tam drugi raz i wyjął żywność (mleko i pomidory) z kontenera stojącego na sklepowej rampie rozładunkowej, został zatrzymany przez ochroniarza, który wezwał policję. Pracownik ochrony sklepu rozpoznał też tego mężczyznę jako osobę, która dwa tygodnie wcześniej wyjęła z kontenera jajka. Zatrzymany odmówił przyjęcia mandatu, dlatego policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie na podstawie Kodeksu wykroczeń. Według art. 119 par. 1 Kodeksu wykroczeń, na który się we wniosku o ukaranie powołała, kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Wyrokiem nakazowym Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał obwinionego za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów i za to orzekł wobec niego karę nagany; jednocześnie zwolnił go od kosztów sądowych. Białystok. Sąd uchylił mandat za wzięcie jedzenia ze śmietnika To inny wyrok dotyczący bardzo podobnej sprawy, związanej z działalnością tego samego białostockiego sklepu sieci dyskontów. Kilka dni temu przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadło postanowienie o uchyleniu 200 zł mandatu kobiecie, która w sierpniu wyjęła z kontenera przy tym sklepie - niezdatną do sprzedaży, ale nadającą się do spożycia - żywność wartą nieco ponad sto złotych, głównie owoce i warzywa. Również zatrzymał ją ochroniarz, wezwał policję, a kobieta w pierwszym odruchu mandat przyjęła. W postępowaniu o anulowanie tego mandatu sąd uznał jednak, że nie doszło do wykroczenia i nie na podstaw do karania. Uzasadnił, że obwiniona nie działa z zamiarem kradzieży, a była przeświadczona, że to pojemnik na śmieci i odpady. Sąd argumentował, że stał on w ogólnodostępnym miejscu i nie był w żaden szczególny sposób oznaczony jako taki, który nie służy do wyrzucania rzeczy zbędnych i niepotrzebnych. Postanowienie o uchyleniu mandatu jest również prawomocne. Czytaj też: Nagle przychodzą wezwania do zapłaty. Oburzeni Polacy piszą skargi