21-letni student białostockiej politechniki na pogotowie trafił po tym jak został pobity wracając z imprezy w grudniu ubiegłego roku. Ponieważ był pijany dyżurująca pracownica pogotowia odesłała go na izbę wytrzeźwień. Nie zbadała go nawet wtedy, gdy skarżący się na silny ból głowy chłopak zemdlał. Mateusza przewieziono do szpitala dopiero po 6 godzinach na wezwanie pracowników izby wytrzeźwień. Niestety zmarł po 2 tygodniach nie odzyskawszy przytomności. Wyniki ekspertyzy zakładu medycyny sądowej pozwoliły prokuraturze postawić zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci zarówno lekarzowi pogotowia, jak i izby wytrzeźwień. Śledztwo w tej sprawie powoli dobiega końca. Jak powiedziała sieci RMF Maria Kordulska z Białostockiej Prokuratury Okręgowej aktu oskarżenia w tej sprawie spodziewać się można w każdej chwili. Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.