"Funkcjonariusze białoruskiego Interpolu skontaktowali się z naszymi policjantami z Biura Międzynarodowej Współpracy Policji KGP przekazując informacje dotyczące Lorana A. Według nich mężczyzna uciekł do Polski, gdyż był odpowiedzialny za spowodowanie wypadku w jednym z zakładów na terenie Białorusi. Był dyrektorem tej fabryki" - powiedział w środę PAP Karol Jakubowski z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. Chodzi o eksplozję, do której doszło 25 października 2010 roku w zakładzie produkującym m.in. płyty wiórowe. Strona białoruska podawała wówczas, że przyczyną zdarzenia mógł być wybuch pyłu drzewnego. "Zginęło wówczas 14 osób, kilkadziesiąt zostało rannych. Loran A. po wypadku uciekł z kraju i ukrył się za granicą. Dane przekazane przez białoruski Interpol wskazywały, że prawdopodobnie ukrywa się gdzieś na terenie Polski" - dodał Jakubowski. Polscy policjanci ustalili, że Białorusin może mieszkać pod Radomiem w wynajmowanym domu. Przygotowali zasadzkę, obserwowali okolice i dom. Gdy mieli pewność, że mieszka tam poszukiwany mężczyzna, zatrzymali go. "Był kompletnie zaskoczony, nie stawiał oporu. Przewieziono go do policyjnego aresztu, gdzie będzie czekać na decyzje sądu ws. ekstradycji do Białorusi" - zaznaczył Jakubowski. Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy Białorusin podczas ukrywania się na terenie Polski wykorzystywał swoje kontakty biznesowe.