Protest pielęgniarek przed kancelarią premiera jest nielegalny - uznał w piątek wojewoda mazowiecki Jacek Sasin i wezwał Hannę Gronkiewicz-Waltz, aby doprowadziła "do stanu zgodnego z prawem". Prezydent Warszawy odpowiada, że zgromadzenie jest legalne, więc nie podejmie żadnych działań przeciwko pielęgniarkom. Wojewoda wysłał w tej sprawie pismo do prezydent miasta. Sasin uważa, że z analizy dokumentów, dotyczących zgromadzenia organizowanego przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) wynika, iż demonstracja i namiotowe miasteczko przed kancelarią od 19 czerwca, od godz. 15 są nielegalne. Wojewoda argumentuje, że OZZL miał zezwolenie na protest jedynie 19 czerwca między godzinami 12 a 15. Od tego dnia pielęgniarki bez przerwy protestują pod kancelarią. 27 czerwca OZZPiP złożył zawiadomienie o zgromadzeniu, które miało się zacząć 1 lipca. Zdaniem wojewody, gmina powinna wydać wtedy decyzję o zakazie zgromadzenia, ponieważ trwający cały czas protest był już naruszeniem prawa. Organ gminy - argumentuje wojewoda - już wtedy wiedział, że zgromadzenie zaczęło się wcześniej niż złożono zawiadomienie. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała w piątek PAP, że prawnicy, z którymi się konsultowała, uważają, że "zgromadzenie jest legalne i uzyskało odpowiednia zgodę". - Rząd i wojewoda moimi rękami chcą rozwiązać problem, ja się do tego na pewno nie przysłużę - dodała prezydent Warszawy. Zaznaczyła, że w porównaniu z wojewodą ma "inną koncepcję wolności zgromadzeń". Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że zgromadzenie można rozwiązać jedynie, gdy zagraża ono życiu lub zdrowiu bądź mieniu. "W tym wypadku takie okoliczności nie występują, jest to pokojowa manifestacja" - zaznaczyła. - Z mojej strony nie będzie żadnych działań przeciwko pielęgniarkom, póki co zgromadzenie jest legalne - dodała Hanna Gronkiewicz-Waltz.