W końcu lutego 2001 roku zarejestrowanych było 2.876,9 tys. bezrobotnych, czyli o 351,1 tys. osób więcej niż przed rokiem (13,9 proc.) i o 41,3 tys. osób (1,5 proc.) więcej niż w styczniu. Prawie szesnastoprocentowe bezrobocie oznacza, że coraz bliżej nam do magicznej liczby trzech milionów bezrobotnych, przed którą zawzięcie, choć jak widać nieskutecznie broni się rząd. Dwa miesiące temu premier Buzek deklarował rozpoczęcie ofensywy przeciwko bezrobociu. Na razie jednak nie widać jej efektów. Wręcz przeciwnie - sytuacja na rynku pracy pogarsza się. Obecnie bez pracy w Polsce pozostaje prawie 2,9 mln osób a 80 procent tej liczby to bezrobotni bez prawa do zasiłku. - Głównym czynnikiem, który powoduje, że z tym bezrobociem nie możemy sobie poradzić, jest problem wyjścia z bezrobocia. Otóż, jak już ktoś trafi do tej grupy bezrobotnych, zostanie zarejestrowany, to strasznie trudno mu się wyrwać - powiedział wiceprezes GUS-u Janusz Witkowski. Jest jednak szansa, że w następnych miesiącach statystyki będą bardziej optymistyczne - w lecie liczba bezrobotnych zazwyczaj spada. Później, niestety, jest znowu gorzej, bo do urzędów pracy zgłaszają się absolwenci. Zagrożenie jest tym większe, że w najbliższych latach na rynek pracy trafi milion absolwentów. Trudno się zatem spodziewać, że - tak jak zapowiada rząd - w grudniu bezrobocie będzie wynosiło 15,5 procent, czyli mniej niż w tej chwili.