- Polityka dyscyplinująca stwarzała w środowisku komorników poczucie całkowitej bezkarności - pisze dr Grażyna Laszuk w raporcie Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, do którego dotarła "Gazeta". Takie wnioski płyną z przebadania 237 spraw dyscyplinarnych komorników z lat 1998-2005. To niemało zważywszy na to, że kancelarii komorniczych jest w Polsce nieco ponad 600. Raport wylicza i pokazuje na przykładach "drastyczne przypadki łamania przepisów egzekucyjnych", w tym np. prowadzenie egzekucji bez tytułu, przeprowadzenie eksmisji podczas pobytu dłużnika w szpitalu, świadome zajmowanie mienia osób trzecich, aroganckie zachowania wobec dłużników, wierzycieli, prezesów sądów - wylicza dziennik. Przykład z raportu: komornik z Rzeszowa podarł i wyrzucił do kosza postanowienie o umorzeniu egzekucji. Tłumaczył, że "zmienił zdanie, a zapiski sędziego go nie interesują" (ukarany naganą). Z kolei komornik ze Słupska (negatywny bohater kilku publikacji prasowych) eksmitował nie te osoby, które powinien. Mimo wniosku o wydalenie ze służby sąd nakazał jeszcze raz przeanalizować, czy ten "sposób egzekucji był rażąco nierzetelny". Komornik z Choszczna groził i naruszył nietykalność sześcioletniego dziecka. Prokurator umorzył warunkowo jego sprawę. Komisja dyscyplinarna ukarała go karą - 50 zł! A można ukarać komornika nawet 20-krotnością średniej pensji, czyli mniej więcej 50 tys. zł - podkreśla gazeta. Wnioski o zawieszenie bądź wydalenie ze służby komornika zaczęły się pojawiać dopiero w ostatnich latach. I to w najpoważniejszych sprawach - ujawnienia nadużyć finansowych w kancelariach, czemu często towarzyszyły prokuratorskie śledztwa. Autorka raportu pisze wprost o przypadkach "utożsamiania kasy kancelarii komorniczej z prywatną". O słabości sądownictwa dyscyplinarnego dla komorników świadczy też "recydywa". Powtarzają się nazwiska i powtarzają się ("mimo uprzednio już wymierzonych kar dyscyplinarnych") naruszenia prawa.