- Premier Marek Belka oświadczył publicznie, iż pójdzie na kompromis w sprawach nicejskich, przyjmując jedną z wersji podwójnej większości liczenia głosów w Radzie UE - powiedział Pęk. - Oświadczam, że uczynię wszystko, aby pan Belka odpowiedział za to działanie naruszające polskie interesy i stanął przed Trybunałem Stanu. Polska wcale nie musi przyjąć niekorzystnych dla niej warunków Traktatu Konstytucyjnego - dodał polityk LPR. W wywiadzie dla niedzielnego wydania "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Belka powiedział, że Polska "w zasadzie" zaakceptowała system podwójnej większości. Wczoraj, po wcześniejszym przegłosowaniu raportu Zbigniewa Ziobry w sprawie afery Rywina, prawie cała opozycja zapowiedziała złożenie wniosku o postawienie Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera i Grzegorza Kurczuka przed Trybunałem Stanu. Szanse na to są jednak niewielkie. W ciągu ostatnich 15 lat gróźb postawiania przed Trybunałem Stanu było sporo, kończyły się jednak niczym. Historia III RP pokazuje, że tylko w pięciu przypadkach groźby postawienia polityka przed TS zakończyły się powodzeniem. Zdecydowana większość takich "obietnic" umierała śmiercią naturalną. Tak było w przypadku Wojciecha Jaruzelskiego, Mieczysława Rakowskiego, Andrzeja Milczanowskiego, Zbigniewa Siemiątkowskiego czy Jerzego Buzka. Sędziowie Trybunału mogą np. odebrać czynne i bierne prawa wyborcze, czy zabrać odznaczenia państwowe. Jeśli Trybunał stwierdzi, że oskarżeni dopuścili się przestępstw kryminalnych, sędziowie mogą wysłać ich do więzienia. W przypadku trójki Miller-Kurczuk-Kwaśniewski potencjalna kara nie jest jednak zbyt surowa. Funkcjonariusz publiczny, który nie dopełnia swoich obowiązków może powędrować za kratki na trzy lata.