- Na szczęście po wyborach znikła podstawowa przeszkoda, by to zrobić. To znaczy Andrzej Lepper - wicepremier koalicyjnego rządu Jarosława Kaczyńskiego - dodaje Komorowski. Pomysł, by bierne prawo wyborcze traciły osoby prawomocnie skazane za przestępstwo karne narodził się już w ubiegłej kadencji. Teoretycznie popierały go i PO, i PiS, jednak gdy sąd skazał za pomówienie polityków PO i SLD, Samoobrona sprzeciwiła się pomysłowi. W efekcie Prawo i Sprawiedliwość, które z Samoobroną było w koalicji rządowej, nie nadało pracom nad nowelizacją konstytucji praktycznie żadnego biegu. W rozmowie z "Wprost" opowiada się też za likwidacją urzędu Rzecznika Praw Dziecka jako odrębnej instytucji. - Osobiście uważam, że oddzielna instytucja Rzecznika Praw Dziecka nie jest w ogóle potrzebna. Rzecznik mógłby działać w ramach Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, na przykład jako jego zastępca - mówi Komorowski. Ale sam przyznaje, że likwidacja urzędu jest mało prawdopodobna. - Ze względów wizerunkowych politycy uwielbiają się fotografować na tle dzieci. Mam wrażenie, że powołanie Rzecznika Praw Dziecka było ustawieniem się do takiej zbiorowej fotografii. Problem w tym, że teraz nie wiadomo, co z tym zdjęciem zrobić - ocenia marszałek.