Była wicepremier zapowiada, że nie ustanie w wysiłkach, by zobaczyć dokumenty, które zarzucają jej współpracę z SB. Najpóźniej w czwartek, piątek do Sądu Apelacyjnego trafi zażalenie Zyty Gilowskiej na decyzję Sądu Lustracyjnego - poinformował jej obrońca prof. Piotr Kruszyński. Gilowska i Kruszyński wyjaśniali dziennikarzom, że muszą przeredagować treść przygotowanego już zażalenia, bo we wtorek w ciągu dnia otrzymali uzasadnienie zeszłotygodniowej decyzji Sądu Lustracyjnego. 29 czerwca Sąd Lustracyjny odmówił wszczęcia procesu lustracyjnego Gilowskiej uzasadniając, że nie pełni już ona funkcji publicznej. Gilowska została zdymisjonowana z funkcji wicepremier i minister finansów kilka dni wcześniej - w dniu złożenia przez Rzecznika Interesu Publicznego wniosku o jej lustrację. Gilowska powiedziała dziś dziennikarzom, że w sprawie doprowadzenia do końca wszystkich aspektów związanych z jej lustracją jest "zdecydowana za wszelką cenę dojść do prawdy". - Moje stanowisko jest jasne od pierwszej chwili tej zdumiewającej sprawy - zapewniła. Podkreśliła, że od momentu, kiedy w czerwcu dowiedziała się, że Rzecznik Interesu Publicznego przygotowuje wniosek o jej lustrację, zdecydowana była "dowiedzieć się kto, dlaczego, w jakim celu i przy pomocy jakich ludzi ubrał ją w całą tą awanturę". Dodała, że jej zdaniem ta sprawa ma dwa aspekty. - Pierwszy, to szantaż lustracyjny, który okazał się skuteczny (...), a aspekt drugi, to postępowanie lustracyjne i wniosek rzecznika, który nigdy nie został mi pokazany i który najwyraźniej powinien na wieki wieków spoczywać w zakamarkach tak, żeby nie było wiadomo kto za tym stoi - powiedziała Gilowska.