Mówi wieloletni polityk Platformy Obywatelskiej: - Jacek (Karnowski - przyp. red.) celuje wysoko, bo ma swoje indywidualne ambicje. Krąży trochę plotek po partii, taka największa mówi o wicepremierze ds. samorządu. Pytanie, na ile to jest realne, a na ile w sferze ambicji i bajek. Inny z naszych rozmówców, zaufany człowiek Rafała Trzaskowskiego: - Karnowskiemu obudziły się ambicje, ale to też nie jest tak, że obudziły mu się dopiero teraz. Miał je już od jakiegoś czasu. Feralny sondaż O jakich ambicjach mowa? Wiele wyjaśnia niedawny sondaż SW Research przeprowadzony na zlecenie ruchu "TAK! Dla Polski". Jego wyniki 31 stycznia opublikowała na swoich łamach "Rzeczpospolita". Z badania wynika, że inicjatywa samorządowców w przypadku samodzielnego startu w wyborach parlamentarnych mogłaby liczyć na aż 10,7 proc. głosów. Rzecz w tym, że we wspomnianym sondażu respondenci byli pytani o ruch "TAK! Dla Polski" Rafała Trzaskowskiego. W tym samym badaniu Zjednoczona Prawica otrzymała 22 proc. poparcia, Koalicja Obywatelska 17, a Polska 2050 - 9,1. Na miejsce w Sejmie mogłyby liczyć jeszcze Konfederacja (9) oraz Lewica (7,1). "TAK! Dla Polski" jest więc w tym sondażu trzecią siłą polskiej sceny politycznej i kluczową formacją dla utworzenia przyszłego rządu. Co ciekawe, w innych dostępnych badaniach, w których inicjatywa samorządowców jest ujmowana jako osobny polityczny byt, otrzymuje mniej więcej 2 proc. głosów. Tak wysoki wynik w badaniu SW Research wywołał jednak duże poruszenie zarówno w samej Platformie, jak i w otoczeniu prezydenta stolicy, którego twarzą i nazwiskiem firmowana jest we wspomnianym sondażu samorządowa inicjatywa. W PO publikacja badania została odebrana jako próba podbicia stawki w toczących się od dłuższego czasu rozmowach o współpracy i wspólnym starcie w ramach jednej listy. Z kolei w otoczeniu prezydenta Warszawy zapanowało zdziwienie, że "TAK! Dla Polski" posłużyło się jego wizerunkiem w zleconym przez siebie badaniu. Mówi polityk z kierownictwa PO: - Samorządowcy mają pewien potencjał, ale bez wątpienia jako osobny byt są bez szans. To, po pierwsze, niemożliwe z przyczyn organizacyjno-ludzkich. Po drugie, nikt tego nie chce. Po trzecie, bez króla polskich samorządowców, czyli Rafała Trzaskowskiego, są tylko grupą samorządowców. To Trzaskowski jest kluczem do powodzenia ich projektu, a dzisiaj tego klucza nie mają. Bliski współpracownik prezydenta Trzaskowskiego: - Karnowski negocjuje i gra kartami, których nie ma. Zrobił kilka ruchów bez wiedzy Rafała. Żeby wesprzeć i jego, i siebie, pomóc obu stronom, ale jednak bez wiedzy i zgody. Wymyślili i zaplanowali sobie sondaże, które pokazują teraz opinii publicznej, przekonują, że ich projekt polityczny miałby ręce i nogi, pomógłby opozycji, ale prawda jest taka, że teraz dużo będzie takich prób, bo każdy chce coś dla siebie ugrać przed jesienią. Trzaskowski się odcina O powyższy sondaż prezydent Karnowski został zapytany podczas konferencji prasowej "TAK! Dla Polski" 6 lutego. Przyznał wówczas, że badanie SW Research wykonano na zlecenie "części członków ruchu". Dopytywany, dlaczego przy nazwie ruchu znalazło się nazwisko Rafała Trzaskowskiego, odparł, że "zostało wpisane do sondażu", ponieważ prezydent stolicy jest szefem rady politycznej "TAK! Dla Polski". W rozmowie z Interią Karnowski podtrzymuje wygłoszone wówczas stanowisko. - Tego sondażu nie zlecałem, chociaż wiedziałem, że będzie. To był drugi taki sondaż ujmujący Ruch Samorządowy "Tak! Dla Polski", ale być może będzie jeszcze trzeci czy kolejny. To nie jest ważne - ocenił, dodając, że cieszy go wzrost notowań każdej z opozycyjnych formacji. - Są pewne różnice, ale w kluczowych dla przyszłości Polski kwestiach panuje zgoda. Jeżeli zamiast tego będziemy martwić się o to, kto ma jakie sondaże i jakie może wziąć miejsca na listach, to będzie słabe. Polska na tym straci - podkreślił. Prezydent Sopotu wskazał też na to, że współpraca jego ruchu z partiami opozycyjnymi ma się dobrze i jest zbudowana na solidnych fundamentach. Chodzi o sześć postulatów samorządowych, które "TAK! Dla Polski" uzgodniło z liderami opozycji w maju 2022 roku. Chodzi o to, jak uzdrowić m.in. oświatę, zdrowie, finanse publiczne, sprawy związane z ochrona powietrza, energetyką czy powstrzymać galopujące ceny m.in. energii. Współpraca programowa to jedna strona medalu; negocjacje "TAK! Dla Polski" z Koalicją Obywatelską o formule udziału w kampanii i startu w wyborach parlamentarnych - druga. Właśnie w tym drugim kontekście zlecony przez samorządowców sondaż SW Research wywołał na tyle duże emocje w obozie Koalicji Obywatelskiej, że i Karnowski, i Trzaskowski wydali specjalne oświadczenie w celu uspokojenia atmosfery. Zapewnili w nim, że "TAK! Dla Polski" nie ma na celu konkurować z żadną formacją opozycyjną. "Nie zakładamy nowej partii. Nie konkurujemy z nikim. Naszym celem jest wyłącznie wspomaganie demokratycznej opozycji. Chcemy jak najsilniejszych wspólnych list opozycji, a najlepiej jednej, stąd nasze zaangażowanie. (...) Jesteśmy spoiwem i chcemy łączyć" - czytamy. W rozmowie z Interią Karnowski potwierdza treść wspomnianego oświadczenia: - Nie chcemy samodzielnie startować i nie chodzi nam o stanowiska. Zadeklarowaliśmy to jasno i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nie chcemy nikomu zabierać miejsca, chcemy, żeby były dodatkowe miejsca, bo przecież opozycji potrzeba, żeby znacznie zwiększyć swój stan posiadania względem wyborów z 2019 roku, aby naprawić w Polsce demokracje. Mimo tego, w otoczeniu Trzaskowskiego po całej sytuacji panuje spora konsternacja. Prezydent Warszawy robi dobrą minę do złej gry, ale czuje się uprzedmiotowiony przez Karnowskiego. Jest to dla niego o tyle zaskakujące, że z prezydentem Sopotu łączą go dobre, bliskie relacje, a obaj politycy niejednokrotnie ze sobą współpracowali i sobie pomagali. Mówi polityk z otoczenia Trzaskowskiego: - Rafał w dużym stopniu się od tego odcina. Prywatnie lubi Karnowskiego, dużo razem współpracowali, Karnowski sporo mu pomógł przy wielu akcjach samorządowych. Ale tutaj Rafał w to nie wchodzi. Na pewno nie będzie przeszkadzać, wchodzić w jakieś jałowe awantury. Poczeka, aż wszyscy się dogadają, będą chcieli jego pomocy, wtedy z przyjemności to zrobi i zaangażuje się na 100 proc. Inny z naszych rozmówców, polityk z kierownictwa Platformy: - Wszystkie iskry, które dzisiaj lecą z tej relacji, wszystkie emocje, które ona wzbudza, wynikają ze specyfiki relacji Karnowskiego i Tuska. Ta relacja ma wieloletnią historię. Od wielu lat to jest szorstka, męska przyjaźń. Obaj nawzajem wyrzucali się z Platformy, ale koniec końców to Karnowski wylądował na trwałe poza partią. Rozejm Trzaskowskiego i Tuska zagrożony? Gdy rozmawiamy z prezydentem Karnowskim, pytamy go wprost, czy zamierza kandydować w najbliższych wyborach parlamentarnych. - Za wcześnie, żeby o tym mówić. Mamy bardzo wielu bardzo dobrych kandydatów. Większość z samorządowców jest bezpartyjna, ale są też ludzie z PO, PSL, Ruchu 2015 i Lewicy - wymijająco odpowiada samorządowiec. Zwłaszcza część wypowiedzi dotycząca ubiegania się o miejsce w parlamencie tylko podsyca niepokój w szeregach Koalicji Obywatelskiej. Kluczowa jest tu postać Trzaskowskiego. Dopiero co prezydent Warszawy zawarł nieformalny rozejm z przewodniczącym PO Donaldem Tuskiem, czego efektem było powierzenie kontroli procesu wyborczego posłowi Sławomirowi Nitrasowi, jednemu z najbliższych ludzi Trzaskowskiego. Obszernie pisaliśmy zresztą o tym na łamach Interii. Teraz coraz większa liczba polityków PO obawia się, że Karnowski czy też szerzej cały ruch "TAK! Dla Polski" będzie chciał ten rozejm na szczytach władzy Platformy wysadzić w powietrze. - Na razie próbują twardo negocjować, przeciągać Rafała (Trzaskowskiego - przyp. red.) na swoją stronę i grać jego nazwiskiem - słyszymy od jednego z rozmówców z PO. Ten sam polityk podkreśla: - Jest to trochę dziwna akcja. Rafał rozumie, że Karnowski podbija stawkę w negocjacjach z Tuskiem, ale sam nie chce się w to pakować. Umówił się na coś z Donaldem, jest rozejm, jest dobrze. Rafał, z jednej strony, wie, jaką ma polityczną wartość, ale wie też, że ta wartość na pstrym koniu jeździ. Próba gry na rozłam byłaby dzisiaj samobójstwem dla tego, kto by ją podjął. Będzie, jak chce Tusk Samorządowcy z "TAK! Dla Polski" nie ukrywają też, że zależy im na jak najmniejszej liczbie opozycyjnych list wyborczych. W rozmowie z Interią prezydent Karnowski mówi otwarcie, że "dążymy, żeby były maksymalnie dwie listy", chociaż na razie "wychodzi na to, że będziemy mieć trzy listy po stronie opozycji demokratycznej". - W wariancie z dwiema listami jedna zdobędzie wynik wyraźnie lepszy od PiS-u, więc w naturalny sposób zgłosi kandydata na premiera, a druga będzie stanowić idealnego koalicjanta do stworzenia rządu, od którego mieszkanki i mieszkańcy naszych miast i gmin oczekują zatrzymania destrukcji Polski. Oczekują skutecznego powstrzymania rozkradania majątku publicznego i traktowania pieniędzy publicznych jako funduszu wyborczego partii PiS - argumentuje prezydent Sopotu. Naciski na Koalicję Obywatelską (ale też inne ugrupowania opozycyjne) w celu zredukowania liczby list też nie są w tym momencie bez znaczenia. Koncepcja jednej, wspólnej listy to już dzisiaj mrzonka. KO na dobre pokłóciła się z Polską 2050, która z kolei zawiązała współpracę - na razie jest to kooperacja programowa, ale może być to tylko przygrywka do startu w ramach jednej listy - z PSL. W myśl koncepcji samorządowców z "TAK! Dla Polski" KO dla dobra opozycji powinna porozumieć się z Lewicą i stworzyć drugi blok opozycyjny. Tyle że na coś takiego nie ma najmniejszej chęci w Koalicji Obywatelskiej. - Nie będziemy startować z Lewicą, to jest science-fiction. Wyklucza to zarówno Lewica, jak i Koalicja Obywatelska. Nie ma chęci, więc po co szukać sposobu na taki mariaż? To nie byłoby w interesie żadnej ze stron - nie owija w bawełnę członek władz Platformy, którego pytamy o taki wariant. Po chwili dodaje, że najprawdopodobniejszym scenariuszem jest w tym momencie ten z trzema opozycyjnymi listami: Koalicji Obywatelskiej, PSL i Polski 2050, Lewicy. Gdzie w tej układance znajdzie się miejsce dla "TAK! Dla Polski"? Zdaniem naszych rozmówców - u boku Platformy w ramach Koalicji Obywatelskiej. - Samorządowcy to duża wartość dodana i wszyscy to wiemy. Dobrze umocowany lokalnie prezydent miasta czy nawet burmistrz to jest mocny, ważny zawodnik - tłumaczy nam jeden z polityków PO. Inny przybliża rolę, jaką odegrają w walce o wyborcze zwycięstwo. - To będzie skromne uzupełnienie list plus pomoc w kampanii. Samorządowcy mają duże znaczenie, jeśli chodzi o swoje miasta. Kilku pewnie będzie chciało kandydować i bardzo dobrze, ale w dużej mierze to przecież i tak są ludzie Platformy. Prezydent Karnowski w rozmowie z Interią zapewnia, że wielu prezydentów miast, burmistrzów, starostów i wójtów chce zaangażować się w kampanię, mocno wspierając opozycję. - Część z nich będzie kandydować, bo wiemy, że aby ocalić samorządność trzeba zmienić rząd centralny. Brakuje tej kropki nad i. My jesteśmy gotowi być tą kropką - tłumaczy. Co na to Platforma? - Jestem przekonany, że na końcu się porozumiemy, ale też jestem przekonany, że będzie tak, jak chce Tusk - słyszymy we władzach partii.Łukasz Rogojsz