"Zmiana komendanta głównego policji będzie, nie ma co tego ukrywać. My nie chcemy jednak podejmować decyzji bez głębszej analizy. Taka analiza - jeśli chodzi o kadrę kierowniczą, nie tylko w policji, ale i w innych służbach - obecnie trwa" - powiedział wiceminister. Pytany, czy nowy szef policji zostanie wybrany z jej szeregów, czy może spoza formacji, powiedział, że takie rozwiązanie jest również brane pod uwagę, ale "nic nie jest przesądzone". "Jest to teoretycznie możliwe, ale jest też możliwy awans funkcjonariusza czy funkcjonariuszy, bo mówimy szerzej nie tylko o jednym stanowisku, ale też o zastępcach komendanta głównego, oraz np. o komendantach wojewódzkich; oczywiście tam gdzie takie zmiany będą potrzebne" - powiedział. Zastrzegł równocześnie, że nie będzie czystek, ale "w wielu miejscach, gdzie zmiany są potrzebne, zostaną przeprowadzone". "Nie wszędzie. Są różne wskaźniki oceny. Nie będzie destabilizacji w służbach, ale konsekwentna polityka kadrowa, polegająca na promowaniu oficerów, którzy dobrze służą w swojej formacji. Może też dojść do pewnych przesunięć między strukturami terytorialnymi, bo i takie rozwiązanie jest możliwe. Czasem bywa, że komendant wojewódzki w jednym miejscu, takim gdzie długo pracował, mniej się sprawdza, a w nowym środowisku jego możliwości mogą zostać lepiej wykorzystane. Bierzemy pod uwagę również taki wariant - dodał. Wiceminister zapowiedział również, że na wysokie funkcje kierownicze nie będą awansowani funkcjonariusze, którzy rozpoczynali służbę w PRL. "Nie oznacza to, że będzie lustracja w policji i innych służbach. Nie chcemy dokonywać takiej weryfikacji; odsunąć od służby tych, którzy zaczynali przed rokiem 90. Oni pracują, będą pracować dalej do emerytury. Nikogo nie będziemy z tego powodu szykanować, nie będziemy robić weryfikacji lustracyjnej, ale w polityce awansowej nie będziemy promować tych osób. Powód jest bardzo prosty. W ciągu 25 lat funkcjonariusze, którzy zaczynali służbę w nowej rzeczywistości, w wolnej Polsce, nabyli już prawa emerytalne. Nastąpiła zmiana pokoleniowa; więc czemu mamy ciągle awansować tych, którzy zaczynali w MO?" - zaznaczył. Zdaniem Zielińskiego jest to czytelna polityka kadrowa. "Nie wykluczam, że wśród osób, które rozpoczynały wówczas służbę są dobrzy funkcjonariusze, ale minął już ten czas i nie ma uzasadnienia do tego, by ciągle wracać do fachowców z PRL. Jest duża liczba oficerów, którzy zasłużyli na awans" - powiedział. Wiceminister zapowiedział również, że nowy rząd będzie kładł nacisk na motywacyjny system wynagrodzeń, "czyli taki, który promuje dobrą służbę i za nią wynagradza". "Taki element, w wymiarze trochę symbolicznym zastosowaliśmy już teraz, mamy jeszcze do końca roku, możliwość przyznania nagród funkcjonariuszom, ale nie chcemy ciągle nagradzać tylko osób funkcyjnych. Do komendantów zostały skierowane pisma, że jest możliwość przyznania nagród - to nie jest wielka kwota - ok. miliona złotych w skali kraju. Zgłaszani mają być funkcjonariusze ze szczebla poniżej naczelnika wydziału, czyli np. dzielnicowi, z pionów prewencji, czy drogówki. Zgłaszać mogą ich komendanci, ale też samorządy, organizacje pozarządowe, obywatele, media. Chcemy pokazać, nagrodzić tych, którzy poświecili się, okazali szczególną odwagę w służbie" - zaznaczył Zieliński. Dodał, że takie rozwiązania będą też stosowane w kolejnych latach. "To nie są wysokie nagrody, wynoszą 2,5 tys. złotych, ale mają swoje znaczenie, a przez ich uspołecznienie wprowadzają nową jakość w relacjach obywatel-policjant" - powiedział. Sprecyzował, że chodzi o to, by społeczeństwo mogło oceniać pracę służb.