Ministerstwo Sprawiedliwości już na przełomie października i listopada informowało o planach zmian dotyczących przepisów o "kontroli operacyjnej", czyli podsłuchów, tajnej obserwacji, "prowokacji policyjnej" itp. O szczegółach przygotowanego projektu przedstawiciele resortu poinformowali podczas zorganizowanej w środę konferencji prasowej. Jak zaznaczył Kwiatkowski, przedstawione propozycje "jedni będą nazywać rewolucją, a inni niezbędną koniecznością". "Osobiście zaliczam się do tej drugiej grupy" - dodał minister. Zaznaczył, że zmiany doprowadzą do "uczytelnienia i doprecyzowania przepisów" oraz "wzmocnią gwarancje obywatelskie obowiązujące w systemie demokratycznym". - Prokurator generalny będzie przedstawiał wiadomość o liczbie podsłuchów, o które wnosiła policja i poszczególne służby oraz o liczbie odmów sądowych i prokuratorskich na zastosowanie tych czynności - powiedział minister o jednej z proponowanych zmian. Ponadto, jak poinformowało ministerstwo, materiały z podsłuchów po zakończeniu postępowania przygotowawczego uznane za zbędne będą niszczone na mocy decyzji sądu, a na posiedzeniu sądowym w tej sprawie będą mogły wziąć udział strony postępowania. "Chodzi nam o sytuację, żeby strony miały prawo wypowiedzieć się, czy faktycznie te materiały ich zdaniem są zbędne" - mówił prokurator krajowy Edward Zalewski. Kwiatkowski wskazał natomiast, iż decyzję o zniszczeniu materiałów z kontroli operacyjnej będzie podejmował zawsze niezawisły sąd, nawet wtedy, gdy nie będzie prowadzone postępowanie karne w oparciu o te materiały. Zaostrzeniu mają także ulec kryteria pozwalające na wydanie zgody na stosowanie podsłuchów i wprowadzony zostanie obowiązek dołączenia do wniosku o zgodę na zastosowanie podsłuchu materiałów operacyjnych uzasadniających ten wniosek. - Podsłuchy będą mogły być zastosowane wyłącznie wtedy, gdy inne środki stosowane przez służby są bezskuteczne i nieprzydatne - mówił minister. Innym rozwiązaniem projektu jest wprowadzenie obowiązku przekazania przez służby na żądanie sądu lub prokuratora wszelkich materiałów z czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych w związku z postępowaniem karnym o zbrodnie. Również, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami resortu, materiały zebrane w ramach podsłuchu mogłyby być wykorzystywane tylko i wyłącznie w postępowaniu karnym, do którego je zebrano. Nie mogłyby być one wykorzystywane w innych toczonych równolegle postępowaniach, np. cywilnych czy rodzinnych. Zalewski powiedział z kolei, iż materiały uzyskane z podsłuchów, które w ocenie służb są istotne dla bezpieczeństwa państwa, będą mogły być przechowywane dopiero po uzyskaniu zgody prokuratora generalnego i nie wystarczy tak jak obecnie zgoda szefa służby. - Już najwyższy czas, aby wyciągnąć wnioski z 10-letniej praktyki stosowania kontroli operacyjnej w naszym kraju; jeśli coś jest zbędne ma być zniszczone, a ponadto musi być zagwarantowane prawo do obrony i dopuszczenie oskarżonego do procedury selekcjonowania materiałów - mówił z kolei wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona. O podsłuchach stało się głośno, gdy w październiku "Rzeczpospolita" podała, że ABW nagrała rozmowę dziennikarza "Rz" Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego z TVN, prowadzoną z podsłuchiwanego telefonu wówczas podejrzanego o korupcję dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. "Rz" zarzucała, że nie zniszczono stenogramów z tego podsłuchu, bo - jej zdaniem - nie wiązał się on ze sprawą Sumlińskiego. Gazeta kwestionowała też udostępnienie przez prokuraturę rozmów pełnomocnikowi wiceszefa ABW Jacka Mąki na potrzeby procesu cywilnego, jaki wytoczył on "Rz" za pomówienie go. Pełnomocnik Mąki mec. Piotr Siłakiewicz mówił, że o protokoły z podsłuchów wystąpił z własnej inicjatywy, a nie Mąki. Premier Donald Tusk zapowiedział kontrolę ABW, bo "zbyt łatwo w Polsce zakłada się podsłuchy i je upublicznia". Potem ogłosił, że nie ma podstaw do odwołania Mąki i zapowiedział zmiany prawa co do podsłuchów, w tym ograniczenie wykorzystania ich w procesach cywilnych. ABW ujawniła, że nagrania Gmyza i Rymanowskiego dokonali "operatorzy telekomunikacyjni, bez udziału ABW", która dokonała tylko "odsłuchu rozmów". Prokuratura Krajowa zbadała działania Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, która udostępniła nagrania na potrzeby procesu Mąki z "Rz". Uznano, że nie ma podstaw do wszczęcia "dyscyplinarki", a podsłuchane rozmowy mają znaczenie dla postępowania wobec Sumlińskiego.