- Obserwując to, co dzieje się na sali posiedzeń, widzicie niekiedy, że nadużywana jest formuła wniosku formalnego, formuła zadawania pytania czy sprostowania. Musimy pewne rzeczy doprecyzować - powiedziała Kopacz dziennikarzom w Sejmie. Podkreśliła, że jeśli skutecznie chce się walczyć z tym, co się dzieje na sali, z nieparlamentarnym zachowaniem "zmiany w regulaminie muszą nastąpić". Jak powiedziała marszałek, jej propozycja jest taka, by maksymalną karą, którą można by nałożyć na posła, było odebranie półrocznej diety, za "szczególnie ciężkie wykroczenie na sali sejmowej". Obecnie dieta poselska to blisko 2,5 tys. złotych miesięcznie. Kopacz przypomniała, że powołała zespół, który zajmie się propozycjami zmian w regulaminie. - Te zmiany dadzą dodatkowy instrument komisji etyki. To nie będzie tak, że marszałek Sejmu będzie sobie wybierał tych, którym będzie nakładał kary - zapewniła Kopacz. Jak poinformowała, zespół będzie pracował bez PiS. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, pytany dlaczego przedstawiciele jego klubu nie będą uczestniczyć w zespole powołanym przez Kopacz, ocenił, że marszałek jest "osobą całkowicie niewiarygodną w tej roli". - I my się obawiamy, że to będzie po to, żeby nas karać, a nie karać tych, którzy zachowują się tak jak Stefan Niesiołowski - powiedział dziennikarzom Kaczyński. - Tutaj nie chodzi o 15 tys. złotych, tutaj chodzi o to, aby tacy ludzie byli eliminowani z życia publicznego, bo to jest rzecz niedopuszczalna. To jest zdziczenie polskiego życia publicznego, to jest to, czego sobie życzyli wszyscy wrogowie polscy: Polska jako motłoch - ocenił prezes PiS. - Tutaj są konieczne do zastosowania metody dalece bardziej radykalne, niż 15 tys. złotych kary, a przede wszystkim są potrzebni ci, jako realizatorzy tej idei, którzy reprezentują odpowiednio wysoki poziom życia publicznego - dodał. Według Kaczyńskiego "nie można dać do ręki jakiegokolwiek systemu tym, którzy odpowiadają za tę sytuację". - Kto wprowadził tę metodę walki politycznej, żeby drugą stronę dezawuować. To wprowadziła PO i Platforma jest ostatnią partią, która może brać udział w przygotowywaniu tego rodzaju rozwiązań. Całkowicie jej pod tym względem nie ufamy - zaznaczył lider PiS.