INTERIA.PL: - Co jest dla pani wyznacznikiem sukcesu w życiu? Beata Tadla: - Sukcesem jest zrozumienie samej siebie, własnych potrzeb, marzeń, słabości... To baza do budowania szczęścia w każdej dziedzinie życia. Dobre relacje z synem, udany związek, wspaniali rodzice i piękna przyjaźń zapewniają mi spokój, a to daje więcej energii do pracy, którą kocham. Znalezienie balansu i odpowiednich proporcji jest kluczem do zadowolenia. - Jeśli życie domowe nie daje powodów do stresu, nie ogranicza, nie ciągnie w dół, a jedynie napędza do działania, z pewnością życie zawodowe będzie bardziej satysfakcjonujące. Szczególnie, gdy nikomu nie musimy niczego zawdzięczać, gdy zdajemy sobie sprawę z wartości pracy, gdy sami, czasem małymi kroczkami, dochodzimy do celu, który daje nam codzienną radość. Tak, to jest sukces. Jakie sytuacje/wydarzenia mogą być według pani powodem do wstydu w polskim społeczeństwie? - Myślę, że mamy więcej powodów do dumy niż do wstydu, ale może to przez moją wrodzoną wiarę w drugiego człowieka. Nie sądzę też, że istnieje coś takiego, jak wstyd zbiorowy, bo każda jednostka musi sama uderzyć się w pierś, jeśli ma coś za uszami. Nie możemy też wstydzić się za poprzednie pokolenia, których przedstawiciele (na szczęście nieliczni w ogólnym rozrachunku) dopuszczali się niegodziwości. Pamiętać o tym owszem, ale się nie wstydzić, bo odpowiadamy za siebie, a nie za przodków. Wstydźmy się natomiast cech destrukcyjnych: nienawiści, zazdrości i złości, którymi zatruwamy sobie nawzajem życie. Czego według pani Polacy obawiają się najbardziej? - Jesteśmy pogruchotani naszą historią i ogólnie mało w nas optymizmu. Słabo wierzymy, że możemy brać sprawy w swoje ręce, boimy się, że ktoś znów zdecyduje za nas. - Trudna przeszłość na pewno jest obciążeniem i często przez nią nie potrafimy spojrzeć w przyszłość z wiarą w nasz niekwestionowany potencjał. Transformacja po roku 89-tym też zrobiła swoje, bo do dziś wiele jej ofiar nie potrafi sobie poradzić w życiu. Rozwarstwienie społeczne, drastyczne różnice między Polską A i B, bombardujące z zewnątrz informacje o kryzysie, wewnętrzne podziały polityczne i społeczne - to wszystko może powodować, że tracimy grunt pod nogami i potwornie boimy się utraty pracy i zdrowia. A jedno i drugie to przecież nasza przyszłość, byt. Myślę, że lęk przed życiem pozbawionym godności to nasz największy strach. Odpowiedzi zebrał: Mateusz Lubiński ----- Szczegółowe wyniki badania "Jacy jesteśmy? Polacy sami o sobie" prezentujemy tutaj