"Polscy rolnicy muszą czuć wsparcie polskiego rządu, zarówno tutaj w kraju, jak i za granicą, jak i również na forum Unii Europejskiej" - oświadczyła Szydło. Według niej, rząd musi realizować taką politykę, jak inne kraje UE, które - jak zaznaczyła "walczą o interesy swoich rolników".Szydło, która w środę odwiedziła rodzinne gospodarstwo rolne w miejscowości Dziki Bór pod Sierpcem (Mazowieckie), podkreśliła, że rolnictwo jest jedną z najważniejszych gałęzi polskiej gospodarki, a państwo powinno wspierać rolników, szczególnie w sytuacji obecnej suszy. "Polscy rolnicy muszą czuć wsparcie polskiego państwa, muszą wiedzieć, że państwo jest po ich stronie i nie pozostawia ich samych sobie z ich problemami" - mówiła Szydło. Dodała, że rolnikom składane są wyłącznie puste obietnice. "Czas na to, żeby wreszcie przestać mówić, a trzeba zabrać się do pracy. I to jest apel do polskiego rządu i polskiego premiera. Dzisiaj trzeba politykom PO i PSL, którzy pozostawili polską wieś bez jakiegokolwiek wsparcia przez ostatnie osiem lat rządów, przypominać, co można zrobić i jak należy to robić. Słowa +nie da się+, +nie można+ powinny zniknąć z języka polityki" - zaznaczyła Szydło. Oceniła jednocześnie, że obecnie "rolnicy nie mają żadnych konkretów, nie wiedzą, co się stanie, nie wiedzą, jaka będzie dla nich oferta, jak planować swoją przyszłość i rozwój swoich gospodarstw". "Jeżeli będę miała przywilej dany mi przez Polaków kierowania polskim rządem, prowadzenia polskich spraw jako premier polskiego rządu, wtedy rolnictwo będzie jednym z priorytetowych działań i naszych zadań" - oświadczyła wiceprezes PiS. Szydło przypomniała, że w 2006 roku kiedy również rolnicy ponosili straty z powodu suszy, ówczesny rząd PiS zareagował natychmiast i na pomoc rolnikom zostało przeznaczone pół miliarda złotych. Dodała, iż wówczas rząd zabiegał również o interesy polskiej wsi na forum Unii Europejskiej. Szydło pytana, czy w Polsce powinien być wprowadzony stan klęski żywiołowej z powodu suszy, odpowiedziała, że oczekuje przede wszystkim od rządu i premier Ewy Kopacz "zdecydowanej i skutecznej pomocy dla rolników i polskiej wsi". "Można to zrobić szybko, a nie w tej chwili przerzucać się różnego rodzaju koncepcjami, pani premier mówi co innego, pan wicepremier Piechociński mówi co innego. Widać wyraźnie, że w tym rządzie panuje już tylko i wyłącznie chaos" - powiedziała Szydło. Podkreśliła, że rząd zamiast zajmować się kampanią wyborczą, powinien brać odpowiedzialność za państwo i rządzić. "Ten problem dotyczy nie tylko sytuacji w rolnictwie, tego, że rolnicy oczekują konkretnej formy pomocy. Tak samo dzieje się źle w spółkach Skarbu Państwa. Przecież już chyba wszyscy widzimy bardzo wyraźnie, że prezesi spółek Skarbu Państwa wypowiadają temu rządowi posłuszeństwo" - oświadczyła wiceprezes PiS. Wspomniała przy tym o wtorkowej rezygnacji ze stanowiska prezesa LOT-u. "Ten rząd już stracił panowanie nad tym, co dzieje się w państwie, natomiast dzieje się to niestety kosztem obywateli, a w tej chwili przede wszystkim kosztem polskich rolników" - dodała Szydło. B. wiceminister rolnictwa z czasów rządów PiS Henryk Kowalczyk oświadczył, że chociaż w 2006 roku susza była o mniejszej skali niż obecnie, to pomoc dla rolników była dalej idąca. "Wówczas pomagaliśmy korzystając z takiej specyfiki, że zagrożony jest byt ekonomiczny gospodarstwa rolnego. Zebraliśmy znaczne środki finansowe z różnych rezerw budżetowych" - mówił. Kowalczyk zaapelował do ministerstwa rolnictwa i premier Kopacz o przegląd obecnych rezerw budżetowych i jeżeli nie ma szans na ich wykorzystanie, przeznaczenie tych środków na "pomoc suszową" dla rolników, która będzie skuteczna i o znacznie większej skali niż deklaruje to resort rolnictwa. "Ta pomoc potrzebna jest z dwóch względów, by ekonomiczne podstawy gospodarstw nie zostały zachwiane i by odtworzyć na przyszłość produkcję rolną" - ocenił Kowalczyk. Według europosła PiS Zbigniewa Kuźmiuka w okresie rządów koalicji PO i PSL kolejni ministrowie rolnictwa są na forum Unii Europejskiej "szalenie nieskuteczni". "Jeszcze raz z tego miejsca apelujemy, aby minister Sawicki podjął także intensywne działania na forum europejskim, bo rzeczywiście rozmiary strat w polskim rolnictwie są nieporównywalne z jakimikolwiek innymi krajami i jest szansa, żeby tę dodatkową pomoc także z Unii uzyskać" - podkreślił Kuźmiuk. Rodzinne gospodarstwo rolne państwa Słabkowskich w Dzikim Borze, które w środę odwiedzili politycy PiS, to ok. 100 ha upraw, w tym kukurydzy i zbóż oraz łąk, a także hodowla bydła i brojlerów. Gospodarstwo również zostało dotknięte przez susze. Rolnicy, którzy przyszli na spotkanie, skarżyli się na niewystarczającą pomoc ze strony państwa i przypominali jednocześnie, że po wejściu Polski do UE zdrożały np. maszyny rolnicze i nawozy. "Jest coraz niższa opłacalność w różnych dziedzinach rolnictwa" - mówił Grzegorz Słabkowski. Mówiąc o suszy pytał: "Buduje się infrastrukturę, drogi, place zabaw, a gdzie są zbiorniki wodne?". Premier Ewa Kopacz powiedziała w środę, że poszkodowanym przez suszę należy udzielić kompleksowej pomocy, zarówno tym, którzy uprawiają rośliny, jak i hodowcom bydła. Zaznaczyła, że w pierwszej kolejności należy oszacować powstałe straty. Szefowa rządu zaznaczyła, iż nie rozważała możliwości wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.