Beata Szydło pytana w piątek w TVN24 o to, gdzie pojechałaby ze swoimi pierwszymi wizytami zagranicznymi, gdyby została premierem, odparła, że "ważnym miejscem jest Bruksela". Podkreśliła także, że "ważnym miejscem do dyskusji dla premiera polskiego rządu już w grudniu będzie Paryż, bo tam będzie się odbywał szczyt energetyczny". Zapytana, czy byłaby to też Moskwa, Szydło zaznaczyła, że "relacje z Moskwą trzeba budować na zasadzie takiej, że nie ulegamy, nie poddajemy się presji, ale angażujemy politykę Unii Europejskiej w to, by wspierać bezpieczeństwo Polski i dać jasny sygnał, że jest to także bezpieczeństwo Unii Europejskiej". Według Beaty Szydło "nie ulega wątpliwości, że Rosja Putina jest w tej chwili przeciwnikiem i próbuje burzyć porządek i ład Europy". Jak dodała, jest on przeciwnikiem demokratycznej, rozwijającej się Europy. - To, co dzieje się na Ukrainie, jasno pokazuje kierunek, który chce obrać Putin. - Trzeba jednak zachować spokój i rozsądek i na drodze dyplomatycznej (...) budować taką płaszczyznę szukania sposobu wyjścia z tego impasu - podkreśliła wiceprezes PiS. Dopytywana, czy gdyby doszło do spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, poprosiłaby go o zwrot wraku tupolewa, odparła: "Kwestia wraku jest niewątpliwie sprawą bardzo bolesną, tak jak wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej. I ona jest zobowiązaniem (...) moralnym" dla wielu Polaków. - Każde państwo, które poniosłoby taką stratę, gdzie ginie prezydent i obywatele Polski, musi się o to upomnieć i musi katastrofę wyjaśnić. Dla mnie to nie ulega wątpliwości. Natomiast nie sądzę, by była to teraz pierwszoplanowa sprawa dla Polaków. Trzeba to zrobić poprzez powołanie komisji międzynarodowej, tak jak zrobili Holendrzy - dodała.