W sobotę, 14 września, w Starowej Górze koło Łodzi doszło do wypadku z udziałem Służby Ochrony Państwa. "Bus z ochroniarzami VIP-ów uderzył w samochód osobowy" - podaje "Super Express". Gazeta poinformowała, że za kierownicą pojazdu z funkcjonariuszami SOP siedział kierowca byłej premier Beaty Szydło, Marcin W. Z informacji przekazanych przez rzecznika SOP ppłk. Bogusława Piórkowskiego wynika, że to uprzywilejowany bus został uderzony w prawy bok przez samochód osobowy. Do artykułu odniosła się na Twitterze sama zainteresowana. Była premier oceniła, że publikacja jest "bezczelną manipulacją". "Super Express' używa mojego nazwiska w tytule i treści tekstu o wypadku funkcjonariusza SOP, który nigdy nie był moim kierowcą. To bezczelna manipulacja, którą w dodatku powielają inne media" - napisała Szydło. Była premier oczekuje ponadto oświadczenia SOP w tej sprawie. Jak czytamy w "SE", wcześniej Marcin W. spowodował wypadek w Imielinie (woj. śląskie). Prowadzone przez niego audi Q7, jadące w rządowej kolumnie, uderzyło w pancerne bmw z Beatą Szydło na pokładzie. Marcin W. miał być zatrudniony w formacji w 2016 roku. Wcześniej pracował jako kurier. Jak czytamy, to właśnie on siedział za kierownicą, kiedy doszło do sobotniej stłuczki w Starowej Górze. "Dotychczas nie poniósł prawie żadnych konsekwencji, a mógł zabić pięć osób" - mówi w rozmowie z "Super Expressem" informator z SOP. Jak zdradza, po incydencie w Imielinie Marcin W. "trafił jedynie do zespołu zabezpieczającego wizyty osób ochranianych". Rzecznik SOP, ppłk Bogusław Piórkowski, nie odpowiedział na pytania dziennika o Marcina W. "Nie mogę rozmawiać o kadrach, nie zdradzamy personaliów funkcjonariuszy" - usłyszeli dziennikarze.