"Dzisiaj pacjenci mogą spokojnie przychodzić do swoich przychodni, są leczeni, a lekarze i wszyscy pracownicy służby zdrowia mogą spokojnie pracować" - zapewniała premier Szydło podczas konferencji przed radomskim szpitalem. Podkreśliła, że w efekcie działań poprzedniego rządu "poprzez chaos i zaniedbania nie były wprowadzane te procedury, które powinny być". "Może być w Polsce normalnie; na tym polega dobra zmiana, którą wprowadza w tej chwili polski rząd" - dodała. "Służba zdrowia działa po prostu normalnie" Obecny na konferencji minister zdrowia Konstanty Radziwiłł powiedział, że "służba zdrowia w Polsce działa po prostu normalnie". "Niektórzy mówią, że to cud, że podstawowa opieka zdrowotna od 1 stycznia działa bez żadnych perturbacji" - dodał. Na przełomie lat 2014 i 2015, w związku z wprowadzeniem programu dotyczącego leczenia onkologicznego oraz zmian zasad funkcjonowania i finansowania POZ, ówczesny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zmagał się z protestem lekarzy rodzinnych, głównie związanych z Porozumieniem Zielonogórskim. Gabinety lekarskie były zamknięte od 1 do 7 stycznia. "Były to regularne negocjacje, w których rząd próbował znaleźć jak najwięcej miejsc, w których nie ustąpi, a równolegle w tym samym czasie toczyły się przygotowania, które przypominały przygotowania do stanu wojennego: była mobilizacja wojewodów, służb specjalnych, były wykupywane specjalne aplikacje (...)" - przypomniał Radziwiłł. Minister zaznaczył, że po objęciu urzędu zaprosił do resortu m.in. przedstawicieli świadczeniodawców POZ. Podczas tych spotkań ustalano jakie zmiany należy wprowadzić w służbie zdrowia, a także rozmawiano o planowanej ustawie o POZ. Radziwiłł podkreślił, że dzięki temu wszystkie przychodnie, szpitale i inne placówki służby zdrowia od 1 stycznia mogły normalnie funkcjonować. Po spotkaniu z dziennikarzami premier podeszła do grupy mieszkańców Radomia, którzy stali przed przychodnią i przysłuchiwali się konferencji prasowej. Dyskusja premier z mieszkańcami "Jak żyć, pani premier, jak żyć?" - zapytała jedna z kobiet, skarżąc się na niskie zarobki i brak tzw. zdolności kredytowej. "To pytanie już padało wielokrotnie. My rządzimy miesiąc i mogę pani powiedzieć..." - zaczęła swą wypowiedź premier. "Że dostanę podwyżkę?" - przerwała jej kobieta. "Nie, ja pani nie będę obiecywać tego, co nie jest możliwe. Natomiast mogę pani powiedzieć, że to, że pani jest tutaj dzisiaj i spokojnie może pani przyjść do swego lekarza, to niech pani sobie przypomni, czy tak samo było rok temu" - odpowiedziała premier, nawiązując do protestów lekarzy rodzinnych w poprzednich latach. "Nic się nie zmieniło, bo ja o piątej rano przychodzę stać na mrozie, żeby dostać numerek do lekarza, a na wizytę u kardiologa czekam prawie rok" - narzekała mieszkanka Radomia. Inna z kobiet zwróciła premier uwagę na nową ustawę, która przewiduje obowiązek nauki języka angielskiego i ukończenia w tym zakresie studiów podyplomowych przez nauczycieli wychowania przedszkolnego. Jak mówiła, będzie to dużym obciążeniem, zwłaszcza dla nauczycieli starszych, będących przed emeryturą, którzy wcześniej nie mieli styczności z tym językiem. Spotkanie z lekarzami Premier obiecała, że sprawdzi, jakie plany ma w tym zakresie minister edukacji narodowej Anna Zalewska. Inne z pytań dotyczyło pomocy finansowej dla rodziców dzieci niepełnosprawnych. Premier wyjaśniła, że jeśli będzie im przysługiwało 500 zł na drugie dziecko, nie zostaną im cofnięte dotychczasowe świadczenia z tytułu niepełnosprawności. Po rozmowie z mieszkańcami premier spotkała się z lekarzami przychodni "Południe". Zgodnie z planem finansowym na 2016 r. NFZ przeznaczy na świadczenia zdrowotne (w tym ratownictwo medyczne) ponad 71,4 mld zł, czyli o ponad 4,4 mld zł więcej niż w pierwotnym planie na 2015 r. W tym roku najwięcej pieniędzy trafi do szpitali - na leczenie szpitalne w planie finansowym zabezpieczono ponad 33,2 mld zł. Do podstawowej opieki zdrowotnej trafi blisko 9,4 mld zł, a na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną zabezpieczono ponad 5,6 mld zł. (PAP)