Szydło została zapytana, czy z politycznego punktu widzenia tak twarde upieranie się przy sprzeciwie wobec Donalda Tuska podczas jego wyboru na przewodniczącego Rady Europejskiej nie było błędem. "Przyznaję, że jeszcze do 19 kwietnia miałam pewne wątpliwości, czy rzeczywiście tak zdecydowane przeciwstawienie się miało sens, że być może należało wstrzymać się od głosu, bo to, że nie możemy poprzeć jego kandydatury, było oczywiste. Trudno wyobrazić sobie, by polski rząd popierał kandydata, który stoi w opozycji do niego" - powiedziała Szydło. "Jednak w momencie, gdy zobaczyłam cały ten show, jaki Donald Tusk zrobił z przyjazdu do Warszawy na przesłuchanie w prokuraturze, moje wątpliwości zniknęły. Stało się jasne, że Tusk ma własny projekt polityczny i bez względu na to, jak byśmy się zachowali, i tak realizowałby swój plan. Niestety, w tym planie nie ma interesu Polski, tu chodzi tylko o jego indywidualną karierę" - dodała szefowa rządu. 9 marca br., przy sprzeciwie Polski jako jedynego kraju, Donald Tusk został wybrany na szczycie UE po raz drugi na przewodniczącego Rady Europejskiej. 19 kwietnia był przesłuchiwany przez warszawską prokuraturę, gdzie zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa po katastrofie smoleńskiej. Przyjazdowi Tuska do Warszawy pociągiem oraz przesłuchaniu towarzyszyły demonstracje jego zwolenników, a także przeciwników. "Macron powinien bardziej ważyć słowa" W wywiadzie dla "Do Rzeczy" premier Szydło zadeklarowała także, że Polska będzie współpracować z prezydentem Francji. Rozmowa została przeprowadzona zanim było wiadomo, że Emmanuel Macron zostanie w drugiej turze wybrany na prezydenta Francji. Beata Szydło została zapytana o komentarz do słów Macrona w czasie kampanii wyborczej, że Polska "nie jest ustrojem otwartej i wolnej demokracji". "Polityk, który ubiega się o ważne funkcje, powinien bardziej ważyć słowa. Macron wypowiedział się nieodpowiedzialnie. Tendencja pokazywania, że tutaj jest lepsza Europa, a wy jesteście gdzieś na uboczu, panująca wśród polityków starej Unii, jest niepokojąca. To próba budowania Europy dwóch prędkości i to, że udaje się w tej chwili temu przeciwstawić, to kwestia determinacji Europy Środkowej. Jeśli nie będzie opamiętania, jeśli nie zmieni się ta narracja, to projekt europejski będzie miał coraz większe problemy" - mówiła Szydło dla "Do Rzeczy". "Polska będzie współpracować z prezydentem Francji i uszanujemy każdy wybór Francuzów. Jeśli będzie to pan Macron, to chętnie zaproszę go do naszego kraju, by zobaczył, jak dobrze ma się Polska i jak bezpiecznym, demokratycznym jest państwem" - dodała. Baltic Pipe bardzo realny Szefowa rządu była również pytana o kwestię dywersyfikacji dostaw gazu w kontekście zbliżających się rozmów z Rosją w sprawie kolejnej umowy gazowej. "Robimy wszystko, byśmy nie musieli działać w warunkach jakiejkolwiek presji" - podkreśliła premier. Według niej "zarówno rozbudowa gazoportu, jak i projekt Baltic Pipe są bardzo realne". "Nie mogę dziś mówić o szczegółach. W ostatnich tygodniach odbyłam szereg rozmów z premierem Danii. Obu stronom zależy na tym, aby ten projekt doprowadzić do końca, teraz trwają negocjację i mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli zakomunikować dobre wiadomości" - powiedziała Szydło. "Mamy też alternatywny plan, gdyby projekt Baltic Pipe w określonym terminie nie został zrealizowany" - zapewniła. Baltic Pipe to planowany gazociąg z Danii do Polski, o przepustowości 10 mld metrów sześć., który miałby połączyć Polskę z europejskim systemem przesyłowym, a także ze źródłami norweskimi.