Minister rodziny, pracy i polityki społecznej opowiedziała "Rzeczpospolitej", jak narodził się pomysł "500 złotych na dziecko". "Podczas prac nad programem, który koordynowała pani <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a> (...) proponowaliśmy bardziej ostrożne w skutkach finansowe propozycje. Wtedy Jarosław Kaczyński powiedział, że to nie jest program prorodzinny i że musi być śmielsze rozwiązanie, które polska rodzina odczuje natychmiast, co będzie zachętą do posiadania większej liczby dzieci" - relacjonuje Elżbieta Rafalska. "Ten program to największy przełom w okresie transformacji. Ten, kto nie chce tego przyznać, nie rozumie sytuacji społecznej" - podkreśla minister. Rafalska zaznaczyła, że zarzutem "zużytym i nieprawdziwym" jest, jakoby pieniądze z 500+ były częstokroć wydawane na używki. Minister odniosła się również do twierdzeń, wedle których Jarosław Kaczyński steruje rządem przez telefon. "To są jakieś bajki. Prezes Kaczyński nie jest nadczłowiekiem. Musiałby występować w kilku postaciach, żeby z Nowogrodzkiej za pomocą telefonu nadzorować funkcjonowanie państwa" - stwierdziła. Jak zaznaczyła, wbrew plotkom "Beata Szydło jest premierem na całą kadencję". Rafalska zapowiedziała, że obiecane obniżenie wieku emerytalnego nastąpi nie wcześniej niż 1 października 2017 roku. Więcej w "Rzeczpospolitej".