"Na początku września będzie w Polsce referendum. Zgłaszam dziś propozycję, i na początku przyszłego tygodnia taki wniosek zostanie złożony, żeby poszerzyć pytania w tym referendum, żeby postawić dodatkowe pytania o to, czy Polacy mają mieć obniżony wiek emerytalny, czy dzieci 6-letnie powinny pójść do szkoły i co z polskimi lasami. I te pytania postawię" - powiedziała Szydło podczas sobotniej wizyty w Bełchatowie. Według niej, zapewne odpowiedzią na propozycję będzie stwierdzenie, że tego nie da się zrobić. "A ja mówię, że się da i że można" - powiedziała wiceszefowa PiS. Bo - jak mówiła - "za często zwykły obywatel, który przychodzi do jakiegokolwiek urzędu, słyszy nie da się". "To zdanie trzeba wykreślić z urzędniczego języka. Musi się dać, trzeba to zrobić" - powiedziała Szydło. Referendum odbędzie się 6 września. Polacy - zgodnie z inicjatywą prezydenta Bronisława Komorowskiego - odpowiadać mają na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika". "Obniżę podatki" - dlaczego teraz? Zapowiadając złożenie na początku przyszłego tygodnia wniosku dot. pytań referendalnych Szydło stwierdziła, że będzie, to sprawdzian wiarygodności obecnej władzy - czy rzeczywiście jej przedstawiciela chcą rozmawiać z obywatelami, jak to deklarują. "Czy rzeczywiście wyruszając w podróż dzisiaj pani premier chce spotykać się i rozmawiać z obywatelami, czy też jest to tylko i wyłącznie dyktowane kampanijnym kalendarzem" - mówiła Szydło. Pytała o wiarygodność zapowiedzi rządzących. "Jaka jest wiarygodność rządu, jaka jest wiarygodność tych zapowiedzi, kiedy dzisiaj słyszymy: obniżę podatki - cztery miesiące przed wyborami? A co się działo przez osiem lat?" - pytała Szydło. Dodała, że w ostatnich latach "zwiększono nawet obciążenie rodzin, podnosząc VAT na ubranka dziecięce; dołożono dodatkowe obciążenia przedsiębiorcom - ludziom którzy chcą dać zatrudnienie, rozumieją, że praca jest podstawą wszystkiego". "Ale jak oni mają dzisiaj zatrudniać młodych ludzi, kiedy sami ledwie wiążą koniec z końcem żeby utrzymać swoje małe firmy. O tym trzeba rozmawiać uczciwie, ale nie dlatego, że jest kampania wyborcza, złe wyniki, to rzucimy takie hasło, powiemy obniżymy podatki, a potem jak wygramy, to te podatki będziemy podwyższać. Trzeba być uczciwym i mieć odwagę do podejmowania odważnych decyzji, ale też mówienia prawdy" - powiedziała Szydło. O zarzut Szydło, że PO miała 8 lat na obniżenie podatków, i o to, jak zamierza doprowadzić do ich obniżenia, pytana była w sobotę na konferencji w Słupsku premier Ewa Kopacz. "Obiecałam kiedy będziemy prezentować nasz program. Szanuję, że PiS powiedział, że swój program zaprezentuje bodajże pod koniec lipca (...) Ja nie popędzam, nie mam do tego prawa i nie chcę tego robić, by popędzać panią Beatę Szydło, żeby wystąpiła ze swoim programem" - odpowiedziała Kopacz. Zapewniła, że program PO będzie dobry, dopracowany, atrakcyjny. "I będziemy potrafili powiedzieć, że ten program ma pełne odzwierciedlenie w budżecie przyszłorocznym i kolejnych. Bo nie jest sztuką dziś obiecywać na wyrost i obiecywać rzeczy, które pochłaniają albo przekraczają wartość przyszłorocznego budżetu" - dodała Kopacz. Szydło podczas sobotniej wizyty podziękowała mieszkańcom Bełchatowa za poparcie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Zaznaczyła, że nie tylko w kampanii Andrzeja Dudy, ale i jako wiceprezes PiS podróżuje po Polsce od kilku lat i spotyka się z mieszkańcami różnych zakątków kraju. "Mogę dzisiaj powiedzieć pani premier Kopacz, że Polska to piękny kraj i o tym mówią Polacy, ale mówią też o swoich troskach, zmartwieniach, o tym, co ich boli. Bo dzisiaj władza Polaków nie słucha; władza zajmuje się sama sobą. Skoncentrowana jest wyłącznie na tym, by dzielić apanaże i przywileje, a nie słucha Polaków i nie rozumie, że być u władzy, to znaczy służyć pokornie" - mówiła. Dlaczego nikt nie pyta Polaków o zdanie? Według Szydło w rozmowach z wyborcami przewijały się głównie dwa tematy - problemów ze znalezieniem zatrudnienia oraz konieczności pracy do 67. roku życia. "Polacy pytali: dlaczego nikt nas nie pyta o zdanie, a projekt obywatelski, który podpisaliśmy, został wyrzucony przez rządzących do kosza?" - mówiła wiceprezes PiS. Dodała, że podobnie potraktowani zostali rodzice sześciolatków, którzy powinni mieć prawo do decydowania, w jakim wieku posłać dziecko do szkoły i prawo do bycia wysłuchanymi przez rządzących. "Dialog, pokorne słuchanie obywateli, wsłuchiwanie się w ich głos i rozmowa - to jest to, co będzie budowało polską wspólnotę i my państwu gwarantujemy i ja to państwu deklaruję - będziemy z wami rozmawiać, będziemy was słuchać, bo trzeba być mądrym mądrością swoich obywateli" - zadeklarowała kandydatka PiS na premiera. Według niej "Przez ostatnie osiem lat ciągle nas dzielono i te podziały są coraz głębsze". "Czas je zasypać. Jak mówi prezydent Andrzej Duda - będziemy te podziały zasypywać, bo szkoda czasu na podziały i kłótnie, na to, aby zajmować się sprawami mało istotnymi" - mówiła Szydło. Dodała, że "dzisiaj Polska potrzebuje tolerancji i zrozumienia". "Można zapytać Polaków - w ważnych sprawach - jakie jest ich zdanie i opinia na ten temat. Na tym polega demokracja i dialog, żeby słuchać tego, co do nas mówią obywatele. Bo władza jest służbą, nie może być tylko przywilejem wąskiej grupy, która dba o własne interesy" - powiedziała Szydło. Oświadczyła, że zależy jej na Polsce, w której "każdy jest szanowany i słuchany, każdy czuje się u siebie".