Jednak w przyszłorocznym budżecie minister finansów 5-krotnie ograniczył dotacje na ten cel. Tłumaczy, że do barów nie przychodzą wyłącznie najbiedniejsi, a tylko takim ludziom państwo powinno pomagać. W efekcie tej decyzji ceny posiłków znacznie wzrosną. Bary będą musiały zmienić charakter swojej działalności albo po prostu ją zakończyć. Z argumentacją ministra nie zgadza się większość przedstawicieli barów mlecznych. - Stała grupa naszych konsumentów to jest młodzież ucząca się: studenci i młodzież szkolna, emeryci i grupa osób, która korzysta z bonów wydawanych przez Czerwony Krzyż i domy opieki społecznej. To jest grupa ludzi, dla których obowiązujące nawet teraz ceny są wysokie - mówi Elżbieta Karwowska prezes spółdzielni zawiadującej dwoma barami mlecznymi w Warszawie. Minister Kołodko mówi, że pieniądze zaoszczędzone na dotacjach dla barów mlecznych trafią bezpośrednio do pomocy społecznej. W jaki sposób - taki pomysł w resorcie finansów jeszcze się nie zrodził.