"Życzę sobie demokracji stabilnej i świadomej. Ludzie maja prawa demokratyczne, ale powinni zrozumieć jakie mają obowiązki jako obywatele w kraju, w Unii Europejskiej, i w życiu świadomego człowieka, który wie o partnerstwach Polski w świecie" - relacjonuje gazetawyborcza.pl. W historii Polski nie mieliśmy takiej koniunktury jak dziś, aby być równocześnie w dwóch najpotężniejszych systemach multilateralnych, a jednocześnie byli uznawani w jednym i w drugim za ważnych partnerów. "Nie chciałbym aby skutki [naszej obecnej polityki zagranicznej] były takie jak działania wojenno-polityczne Sobieskiego: w 1683 ratował Habsburgów, którzy 90 lat później przyczynili się do rozbioru Polski. Tylko 90 lat później! To nie jest historia długa" - mówi Bartoszewski. "Dość tej huśtawki, w której populistyczne metody myślenia, argumenty i skrajności zaczynają zdobywać sobie rynkowe prawo towarowe" - dodaje Bartoszewski. "Należy zapobiec taniemu populizmowi prawicowemu i zepchnięciu Polski na pozycje jakiegoś kabaretowego Państwa, które zachowuje się w sposób nieobliczalny i nieprzewidywalny. Jeżeli PiS utrzymałoby się w Polsce u jedynowładzy, do której dąży, to my z żoną wyjeżdżamy z kraju jako emigranci polityczni. Moja żona ma 80 lat, ja mam 85: chcemy umrzeć w demokracji". Fragmenty rozmowy zamieściliśmy się uprzejmości Jerzego Kuczkiewicza z redakcji Le Soir