Premier Mateusz Morawiecki na łamach środowego wydania "Daily Telegraph" wskazał, że nie wystarczy wspierać Ukrainy w walce, lecz trzeba wykorzenić ideologię, która stoi za rosyjską napaścią, bo jest ona równie niebezpieczna jak nazizm i komunizm. "Moja wypowiedź dla 'Daily Telegraph' wywołała odpowiedź Kremla. Według wiceszefowej rosyjskiej Dumy jest ona "w istocie faszystowska". W Polsce mamy dwa powiedzenia odnoszące się do tej sytuacji. "Prawda w oczy kole" i "uderz w stół, a nożyce się odezwą..." - napisał szef rządu na Facebooku. Według Bartoszewskiego Putin, jako były członek KGB, "nie był ideologicznie ukształtowany jako komunista, ale jako Wielka Rosja, czyli wszystkie narody są mniejsze od Rosji". - Tylko Niemcy, tylko Rosja - to jest Hitler - zaznaczył. Gdula: Wojna karmi naród Bogdan Rymanowski zapytał gości, czy zgadzają się ze słowami premiera oraz czy powinniśmy się przejmować słowami propagandystów rosyjskich. - Na pewno Rosja dziś reprezentuje antyeuropejskie stanowisko. Propagandyści w ogóle przedstawiają Rosję jako alternatywę dla Europy - stwierdził Maciej Gdula z Nowej Lewicy. Dodał, że ideologia Rosji jest "bardzo konserwatywna, budzi niechęć wobec praw kobiet, osób LGBT i przekonanie o tym, że w ogóle wojna jest sposobem na to, by utrzymywać naród polityczny". - Wojna karmi naród - mówił. - To na pewno buduje bardzo silne podziały. Na pewno mobilizuje Rosjan przeciwko wrogom, którzy są blisko granic - dodał. Gdula uważa, że Rosja "wybiera sobie takie kraje, które w danym momencie należy atakować, buduje niechęć wobec nich i pokazuje, że to my jesteśmy silni". Jakub Kulesza z Konfederacji został zapytany, czy powinniśmy się przejmować tym, co Rosja mówi na temat zdarzenia w Warszawie i oblania rosyjskiego ambasadora czerwoną farbą. - Powinniśmy zachować symetrię. Rzeczywiście, premier powinien odpowiadać premierowi, prezydent - prezydentowi, publicysta - publicyście, a propagandysta powinien odpowiadać propagandyście - stwierdził poseł Konfederacji. Według niego "nie powinniśmy przekraczać pewnych granic, prowadzić twardą politykę wobec Rosji, pilnować naszego interesu, ale nie powinniśmy zniżać się do poziomu ministra Kamińskiego, który de facto poparł atak na ambasadora Rosji". Polityk wyjaśnił, że chodziło o komentarz w social mediach, który "wskazywał, jakoby nic złego się nie stało". - Jakby się temu ambasadorowi nie należało, to była sytuacja, w której łamany jest protokół dyplomatyczny. Ja rozumiem niechęć do dyplomaty, ale mamy narzędzia, które w dyplomacji funkcjonują - kontynuował. - Możemy wydalić danego dyplomatę, zawiesić stosunki dyplomatyczne z danym krajem, mamy sankcje, ale zniżanie się do poziomu, że to popieramy, czy po cichu bijemy brawo, jak ktoś zaatakował dyplomatę, jest niewłaściwe - powiedział Kulesza, dodając. Stachowiak-Różecka: Ambasador wiedział, po co idzie Mirosława Stachowiak-Różecka (Prawo i Sprawiedliwość) poproszona o komentarz w sprawie tego, czy szef MSWiA Mariusz Kamiński "po cichu wsparł to, co się stało", odpowiedziała, że "te słowa są nieporozumieniem". Dodała, że poseł Kulesza "wypowiedział za dużo słów". - Rosjanie różnego szczebla - i dyplomaci - będą prowokować, bo w tej sprawie, mam wrażenie, że mieliśmy z tym do czynienia. A my będziemy mieli obowiązek ich za wszelką cenę chronić w tej trudnej sytuacji. No to jest jakiś absurd - stwierdziła Stachowiak-Różecka. Dodała, że ambasador, idąc w to miejsce, "wiedział, czego chce". - Jeśli ktoś ma jakieś złudzenia, że było inaczej i próbuje to zrzucić na polskie służby i dopatrywać się cichego poparcia, to jest chyba jakieś nieporozumienie - wyjaśniała. Odnosząc się do tekstu premiera Morawieckiego, przedstawicielka PiS stwierdziła, że "był bardzo dobry i postawił trafną diagnozę". -Musicie sobie zdawać sprawę z tego, że ponad 80 proc. Rosjan popiera inwazję Putina na Ukrainę i oni mają tak wpojoną propagandę, że trzeba na każdy sposób próbować docierać do Rosjan - zakończyła. Kierwiński: W Rosji są telewizje na wzór TVP Info Do słów Stachowiak-Różeckiej odniósł się Marcin Kierwiński z KO. Stwierdził, że "jeśli uważa ona, że to, co wydarzyło się z rosyjskim ambasadorem, to była prowokacja ze strony Rosjan, to państwo polskie powinno potrafić zareagować na prowokację i nie dopuścić do niej". - Polskie służby powinny temu zapobiec, bo to jest dyplomata. Państwo zawiodło, minister Kamiński zawiódł - dodał. Na pytanie, jak służby powinny były zapobiec, poseł KO opowiedział, że "są służby, takie jak policja, które potrafią to zabezpieczyć". Kierwiński przyznał rację członkini PiS, że rosyjskie społeczeństwo jest "zaczadzone" propagandą. - Bo w Rosji nie ma wolnej TV, są telewizje na wzór TVP Info, oraz nie ma wolnych gazet, są tylko te na wzór pasków z TVP Info. - dodał. - To wam też powinno mówić, dokąd zmierza taka tępa propaganda. Niestety, w Polsce też mamy syndrom tego, że telewizja publiczna jest wykorzystywana tylko i wyłącznie po to, by utrwalać swoją władzę - stwierdził. Wstąpienie Finlandii i Szwecji do NATO. Bartoszewski: Erdoğan gra o pieniądze i ustępstwa Następnym tematem poruszonym przez Bogdana Rymanowskiego było wstąpienie Finlandii do NATO. Do słów Kremla i Putina, którzy stwierdzili, że "dla Finlandii i Szwecji nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa" oraz, iż "porzucenie fińskiej neutralności będzie błędem", odniósł się Władysław Teofil Bartoszewski. - Finowie patrzą na to inaczej, bo tam jeszcze żyją ludzie, którzy pamiętają wojnę zimową 1939-1940, kiedy Stalin najechał Finlandie wspólnie z Hitlerem - swoim sojusznikiem - odpowiedział. - Przypominam, że Finowie w ciągu 105 dni wojny zimowej zabili 100 tys. rosyjskich żołnierzy, więc widząc to, co dzieje się na Ukrainie, na miejscu Putina bym się zastanowił, co by było, gdyby przekroczył granicę fińską - powiedział. Według Bartoszewskiego "Turcji nie uda się zablokować wejście Finlandii i Szwecji do NATO". Na pytanie, o co gra prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan, poseł PSL odpowiedział, że "gra o pieniądze i ustępstwa". - Szwedzi popierają Kurdów, a Erdoğan uważa wszystkich Kurdów za terrorystów - dodał, zaznaczając, że chce czegoś "od Szwedów", a nie od NATO. Bogdan Rymanowski zapytał Hannę Gill-Piątek (Polska 2050), czy możemy czuć się bezpieczniejsi, kiedy Szwecja i Finlandia przystąpią do NATO. - To jest w naszym interesie, żeby NATO było coraz silniejsze i mocniejsze - odparła. Posłanka Polski 2050 stwierdziła, że dziwi ją, iż "Finlandia informuje Rosję". - Dlaczego suwerenne państwo, jakim jest Finlandia, musi wysyłać informację na Kreml, że zamierza wstąpić do NATO? - zastanawiała się Gill-Piątek. Mirosława Stachowiak-Różecka wtrąciła, że chodzi o "finlandyzację", czyli o "ograniczenie przez obce mocarstwo - w tym przypadku Rosję - swobody polityki zagranicznej innego państwa (Finlandii) w zamian za brak interwencji w politykę wewnętrzną. - Teraz widzimy finlandyzację Francji - stwierdziła posłanka PiS. Rzepecki: Ukraina wygra wojnę i pokój Bogdan Rymanowski przytoczył słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który powiedział: - Nie uważam sugestii ustępstw w kwestii naszej suwerenności na rzecz zachowania twarzy przez Putina za słuszną propozycję. Nie jesteśmy gotowi, aby coś dla kogoś uratować i stracić przez to nasze terytoria. Na pytanie, czy może być tak, że Ukraina wygra wojnę, a przegra pokój, Łukasz Rzepecki z Kancelarii Prezydenta odpowiedział: - Mam nadzieję, że wygra pokój i wojnę. Jestem o tym przekonany. - Co do słów Zełenskiego, to Ukraina jest krajem suwerennym, niepodległym i ona decyduje, jakie kroki będzie podejmować - dodał. Odnosząc się do chęci Finlandii i Szwecji do NATO, Rzepecki przytoczył fakt, iż "w 2016 roku podczas szczytu NATO w Warszawie, prezydent Andrzej Duda mówił, że bardzo dobrze by się stało, gdyby Finlandia i Szwecja weszły do NATO" - przypomniał. - Oba kraje są w UE, blisko współpracujemy z nimi i jeżeli wejdą do NATO, to na pewno będzie bezpieczniej dla Polski - mówił. - Mamy nadzieję, że w przyszłym tygodniu parlament Finlandii wyrazi zgodę i to będzie kolejny krok do wstąpienia w struktury sojuszu - powiedział członek Kancelarii Prezydenta.