Deklaracja Bartoszewskiego ma związek z pytaniem dziennikarzy, jak ocenia zachowanie b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego podczas wykładu w Kijowie oraz wyjazd Nelly Rokity z prezydentem Lechem Kaczyńskim do USA w czasie kampanii wyborczej. W sobotę "Fakty" TVN, a także "Wiadomości" TVP pokazały nagrania z wykładu Kwaśniewskiego wygłoszonego w ubiegłym tygodniu dla studentów Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. Widać na nich jak b. prezydent chwieje się i ma kłopoty z mówieniem. - Mnie to się nie podoba. Ale to mi się równie nie podoba, jak wszelkie inne niezręczności czy wygłupy osób, które odgrywały jakąś rolę i których nazwiska coś znaczą - powiedział Bartoszewski na poniedziałkowej konferencji prasowej w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Bartoszewski zwrócił uwagę, że Polacy być może są nadwrażliwi w tej sprawie, bo - jak mówił - nie sądzi, żeby np. Amerykanie się bardzo przejęli, gdyby któryś z byłych żyjących prezydentów zrobił coś niestosownego. Jego zdaniem, byłoby to w jakieś lokalnej prasie, jakiejś stacji telewizyjnej, ale nie w głównej. B. szef MSZ podkreślił, że Kwaśniewski to zarówno były prezydent, ale także lider polityczny. (Kwaśniewski jest szefem Komitetu Wyborczego koalicji Lewica i Demokraci i jest kandydatem na premiera tej koalicji). Jak dodał Bartoszewski, nigdy w życiu nie oddał swojego głosu na rzecz "tego układu" i nigdy nie odda. - Jestem wychowankiem PRL-u w tym dobrym rozumieniu, bo byłem po stronie prześladowanych i mam swoje opory - podkreślił. W jego ocenie, zachowanie każdego znanego polityka obciąża tylko jego i środowisko czy formację go popierającą. B. szef MSZ powiedział, że Kwaśniewski jest liderem jednej formacji i to jej wyborcy muszą zdecydować w wyborach, czy takie zachowanie im przeszkadza czy nie. Ale - jak zaznaczył - on nie zamierza martwić się o wyborców innych partii. Bartoszewski zwrócił uwagę, że ekscesy alkoholowe na Wschodzie są traktowane dobrotliwie. Jak przykład podał zachowanie nieżyjącego już byłego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. Ale - jak dodał - wolałby, aby takie rzeczy Polakom się nie przytrafiały, bo zależy mu na obliczu i prestiżu naszego kraju, bez względu na to kto rządzi. Jak dodał, ponieważ nigdy nie głosował na SLD, nie czuje się rozczarowany. Bartoszewski pytany, jak ocenia fakt, że z prezydentem do USA pojechała Nelly Rokita, jego doradca ds. kobiet, a jednocześnie "dwójka" na liście PiS w Warszawie, odparł, że jemu jest zupełnie wszystko jedno, bo na tę partię głosować nie będzie. - Pani Rokita jest mocną osobowością w rodzinie zapewne, i to jest sprawa państwa Rokitów - powiedział. Jak dodał, z prezydentem pojechała także minister Ewa Junczyk- Ziomecka, więc pani Rokita nie jest jedyną kobietą, która mu towarzyszy. - Nie wiem dlaczego pojechała Nelly Rokita i jakie problemy kobiece miałyby tam być omawiane - mówił Bartoszewski. Jak dodał, może jednak jakieś będą omawiane. - Może jakieś przyjdą sufrażystki, czarne lesbijki, komunistki. Bardzo różne są te grupy w Stanach Zjednoczonych, to nie jest ani nasza wina, ani zasługa. Sądzę, że pani Rokita da sobie z nimi radę - powiedział Bartoszewski. Kończąc odpowiedź na to pytanie oświadczył, że gdyby miał się ustosunkowywać poważnie do wszystkiego, co się w Polsce dzieje, to pozostaje tylko seppuku, a on jako chrześcijanin samobójstwo wyklucza. Bartoszewski wraz z wiceszefem PO Bronisławem Komorowskim oraz b. szefem MSZ Stefanem Mellerem wziął udział w debacie pt. "Polska w sercu, czy na peryferiach Europy? Dylematy i wyzwania stojące przed polską polityką zagraniczną".