"Rada nadzorcza PLL LOT S.A. podjęła dziś decyzję o oddelegowaniu członka rady nadzorczej pana Bartosza Piechoty do czasowego pełnienia funkcji członka zarządu PLL LOT S.A. Panu Bartoszowi Piechocie powierzone zostało zadanie prowadzenia dialogu społecznego oraz negocjacji z protestującymi związkami zawodowymi" - czytamy w czwartkowym komunikacie spółki. Ekspert ds. rozwiązywania konfliktów Jak poinformowano, Piechota jest adwokatem i ekspertem w zakresie rozwiązywania sporów. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego a także Cardiff University Law School. "Posiada wieloletnie doświadczenie w świadczeniu doradztwa prawnego na rzecz największych przedsiębiorstw polskich i zagranicznych w szczególności w zakresie rozwiązywania sporów i restrukturyzacji oraz prawa korporacyjnego. Od lat zaangażowany społecznie w doradztwo prawne osobom potrzebującym" - napisano. Spółka przekazała, że Piechota w radzie nadzorczej PLL LOT zasiada od grudnia 2016 r. Przewodniczącym Rady Nadzorczej LOT jest Mateusz Berger. Po oddelegowaniu Piechoty szefuje on ośmioosobowej radzie. Żądają dymisji prezesa PLL LOT Prezesem PLL LOT jest Rafał Milczarski, który stoi na czele czteroosobowego zarządu. To właśnie dymisji szefa spółki domagają się strajkujący od ubiegłego czwartku związkowcy. Ponadto chcą oni przywrócenia do pracy przewodniczącej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona, a także przywrócenia do pracy 67 osób, które Milczarski w poniedziałek zwolnił dyscyplinarnie. Propozycja kompromisu? Spółka w czwartek wieczorem poinformowała, że zarząd LOT przedstawił strajkującym propozycje kompromisu. Pierwsza z nich zakłada podjęcie rozmów. "Deklarujemy podjęcie rozmów w kwestiach podniesionych przez protestujących - po zakończeniu niezgodnej z prawem akcji protestacyjnej" - czytamy. "Osoby, które wzięły udział w akcji i otrzymały zwolnienia dyscyplinarne, mogą wrócić do pracy na nowe umowy o pracę" - brzmi druga z propozycji. W tym przypadku, zarząd zastrzega jednocześnie, że "deklaracja ta nie dotyczy osób, które w trakcie akcji poprzez SMS-y oraz inne środki przekazu naruszały dobra osobiste innych osób, w tym kolegów z pracy". Tutaj zarząd zaznacza, że to zastrzeżenie wynika "nie z woli zarządu, a z konieczności przestrzegania obowiązujących w RP przepisów prawa". W trzeciej propozycji "zarząd deklaruje, że w przypadku zakończenia akcji strajkowej, uczestnicy nie zostaną obciążeni jej kosztami finansowymi i dyscyplinarnymi". "Deklaracja ta nie obejmuje przewidzianej prawem odpowiedzialności organizatorów akcji strajkowej podjętej niezgodnie z postanowieniami sądu RP" - zaznaczono. W tym przypadku zarząd również wskazuje, że zastrzeżenie to wynika "nie z woli zarządu, a z konieczności przestrzegania obowiązujących w RP przepisów prawa". W czwartej propozycji, "zarząd deklaruje gotowość rozmów na wszelkie inne tematy newralgiczne dla pracowników PLL LOT - o ile będą prowadzone w ramach obowiązującego prawa oraz przepisów dotyczących relacji pracowniczych". "Kolejne kłamstwo" W reakcji na te propozycje związkowcy na Twitterze Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT napisali, że kompromisowa propozycja zarządu jest "nie do przyjęcia i została przez strajkujących odrzucona". "Nie ma zgody na wybiórcze przywracanie do pracy bezprawnie wyrzuconych przez zarząd LOT pracowników. Nie ma zgody na próbę podziału strajkujących. Przywrócenie do pracy wszystkich bezprawnie zwolnionych, w tym przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, to podstawowy warunek do rozpoczęcia jakichkolwiek negocjacji" - napisali na Twitterze. Jak dodali, z Milczarskim "nie ma możliwości prowadzenia konstruktywnych negocjacji". Strajk zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, który został wybrany spośród zarządów dwóch reprezentatywnych związków zawodowych: ZZPPiL na czele z Moniką Żelazik oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT, którego przewodniczącym jest Adam Rzeszot. Protestujący - stewardessy i piloci - powstrzymują się od pracy i codziennie gromadzą się na terenie siedziby LOT w Warszawie, przy biurowcu, w okolicy drzewa przy jeziorku. LOT twierdzi, że strajk jest nielegalny, a każdy odwołany rejs to dla przewoźnika olbrzymie koszty. Odwołane loty Z powodu strajku przewoźnik odwołał w czwartek w sumie 12 rejsów z Warszawy i do Polski. Od początku strajku, czyli od ubiegłego czwartku (od 18 października) do 25 października LOT odwołał w sumie ok. 60 rejsów. PLL LOT należą do Polskiej Grupy Lotniczej, która w 100 proc. należy do Skarbu Państwa. Aneta Oksiuta