W seminarium, zorganizowanym przez przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce, wzięli udział: były premier Tadeusz Mazowiecki, inicjatorka strajku gdańskich tramwajów w sierpniu 1980 r. Henryka Krzywonos oraz byli opozycjoniści z krajów Europy Środkowej: minister obrony Czech, sygnatariusz czechosłowackiej Karty 77 Alexandr Vondra, niekomunistyczny minister spraw zagranicznych NRD w 1990 Markus Meckel, współtwórca Węgierskiego Forum Demokratycznego Csaba Kiss oraz b. słowacki dysydent, sygnatariusz czechosłowackiej Karty 77 Jan Carnogursky. - Rozszerzenie UE o kraje Europy środkowej i wschodniej nie byłoby możliwe, bez tego co stało się w Polsce 30 lat wcześniej. Wtedy zostały odrodzone podstawowe wartości, na których została zbudowana UE - mówił Barroso, który był gościem specjalnym seminarium. - Solidarność była przełomem, ona przełamała porządek komunistyczny w Europie centralnej i środkowej. To było coś, co wyzwoliło impuls do rewolucji, rewolucji demokratycznej we wszystkich krajach Europy środkowej i wschodniej. To było bardzo ważne, bo bez tego nie mielibyśmy zjednoczonych Niemiec, bez zjednoczenia Niemiec nie mielibyśmy zjednoczonej Europy - dodał. Szef KE podkreślał, że obecnie solidarność znowu staje się ważna, zwłaszcza w kontekście wyjścia z kryzysu na ścieżkę rozwoju i tworzenia miejsc pracy. Tłumaczył, że kryzys unaocznił jak współzależne są gospodarki państw świata. Zwracał uwagę, że solidarność potrzebna jest również w dyskusjach nad takimi kwestiami jak np. nowy unijny budżet, polityka spójności czy wspólna polityka rolna. - Musimy działać w sposób praktyczny. Przekazywanie funduszy pomiędzy krajami członkowskimi to dobry przykład tego praktycznego zastosowania zasady solidarności - wskazywał Barroso. Według niego konieczna jest solidarność między bogatymi a biednymi tak, aby walczyć z ubóstwem na europejskim kontynencie. Odnosząc się do historycznych aspektów związanych z "S" podkreślał, że sukces tego ruchu zjednoczył ludzi z całej Polski i Europy. Przypominał, że działanie takich postaci jak Mazowiecki czy Krzywonos otworzyło drzwi dla demokracji Polsce. Jego zdaniem "S" stała się częścią wspólnego europejskiego dziedzictwa. - Będziemy o niej pamiętać, ponieważ jest ona źródłem inspiracji i siły - oświadczył. Niekomunistyczny minister spraw zagranicznych NRD w 1990 r. Markus Meckel zwracał uwagę, że przez takie ruchy jak "S" powstały rysy "w betonie systemu komunistycznego". Mówił, że sukces "S" stworzył ogromne nadzieje w jego kraju i to mimo sceptycyzmu Niemców z NRD, którzy nie mieli podobnych ruchów. Tadeusz Mazowiecki zwracał uwagę na fakt, że Polacy w swojej walce nie czuli się odizolowani. Jego zdaniem była to w znacznej mierze zasługa korespondentów zagranicznych mediów pracujących wówczas w Polsce. Podkreślał jednak, że dziennikarze ci też musieli się najpierw nauczyć naszej specyfiki, bo np. nie rozumieli czemu na strajku robotniczym pojawiały się portrety papieża. Były premier zaznaczył, że strajk, który zakończył się Porozumieniami Sierpniowymi, wykorzystał doświadczenia nieudanych powstań, a także poprzednich akcji protestacyjnych w PRL. Zwracał uwagę, że w 1980 r. robotnicy nie wyszli na ulice jak w 1970 r., bo wiedzieli, że tam władza mogłaby ich zdziesiątkować. Współtwórca Węgierskiego Forum Demokratycznego Csaba Kiss podkreślił, że "Solidarność" zdemaskowała kłamstwo komunistów, którzy twierdzili, że rządzą w imieniu i dla robotników. Jego zdaniem "S" i rok 1980 w Polsce to było trzecie ogniwo łańcucha, który zaczął się zrywem węgierskim w 1956 r. i był kontynuowany poprzez praską wiosnę 1968 r. Sygnatariusz czechosłowackiej Karty 77 Alexandr Vondra, wspominając swoje podróże po naszym kraju w czasie, gdy rodziła się "Solidarność" mówił, że odczuwał to jak przyjazd z kraju, w którym nie ma tlenu, do kraju, w którym można oddychać. - Nagle odczuwa się świeże powietrze. To było takie uczucie - relacjonował. Jak mówił, "S" była dla niego i jego kolegów źródłem inspiracji, a także poczucia, że nie jest się samym w walce z narzuconym reżimem.