Wcześniej MSZ obiecywał, że wizy narodowe będą tanie, by ułatwić cudzoziemcom spoza Unii Europejskiej - głównie Ukraińcom, Rosjanom i Białorusinom - wjazd do Polski po naszym wejściu do strefy Schengen. Rozporządzenie o nowych stawkach opłat konsularnych jest przygotowywane w pośpiechu, by minister zdążyła je podpisać przed odejściem ze stanowiska w najbliższy piątek - twierdzi informator gazety w MSZ. Dokument określa stawki opłat za wizy dla ubiegających się o wjazd do Polski. Zmienią się one od 21 grudnia, kiedy w ramach UE znikną kontrole na naszych granicach z Niemcami, Czechami, ze Słowacją i z Litwą. Wizy schengeńskie, najwyżej trzymiesięczne - uprawniające do poruszania się po całym terytorium Unii - dla Rosjan i Ukraińców mają kosztować 35 euro, dla Białorusinów i obywateli innych państw, które nie podpisały umowy z Brukselą - 60 euro. To dużo dla mieszkańców państw postradzieckich. Cena ta jest ustalana dla całej UE i Polska nie może nic z tym fantem zrobić - akcentuje "GW". Co innego cena wizy narodowej przeznaczonej dla osób mających pozwolenie na pracę w Polsce, dla studentów, dla ludzi mających w Polsce rodzinę albo groby bliskich. W sierpniu wiceszef MSZ Paweł Kowal zapewniał, że wizy narodowe będą tak tanie, jak się da, by po wejściu do Schengen nasz kraj pozostał nadal otwarty dla sąsiadów spoza UE, przede wszystkim ze Wschodu. Kowal mówił, że miękka polityka wizowa ma być rodzajem polskiej "soft power" - promocji demokracji i wartości europejskich w krajach postradzieckich. 75 euro za polską wizę narodową - jak planuje minister Fotyga - przekreśla ten cel. To stawka zaporowa. Nie stosuje jej żaden z głównych krajów UE - stwierdza gazeta. Skąd taka zmiana stanowiska rządu w ciągu kilku miesięcy? Oczywiście, inne państwa naciskają na nas, by wiz narodowych wydawać jak najmniej, bo część osób, która je otrzyma, wyruszy nielegalnie na Zachód, a kontroli granicznej nie będzie. Ale kryteria wydawania wiz narodowych oraz ich cena leżą wyłącznie w kompetencji państw UE. Polska ma więc pełną swobodę ustalenia, ile będzie wydawać wiz narodowych, komu i ile mają one kosztować. Dlaczego minister Fotyga szczycąca się uprawianiem "asertywnej polityki zagranicznej" nie chce z tego prawa skorzystać? Pracownicy MSZ, z którymi rozmawiała "GW", dziwią się treści rozporządzenia. - Ktoś, kto ustalał te stawki, chce chyba być świętszy od papieża - mówi informator. - Decyzja o wejściu Polski do Schengen zapadła. Nikt nas już stamtąd nie wyrzuci. Nie wiem, po co chcemy pokazać, że będziemy strzec zewnętrznych granic UE nie gorzej, niż robili to wcześniej Niemcy - dodaje.