Występując w sejmowej debacie nad wnioskiem PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu, Grupiński zwrócił się do wnioskodawców, nazywając ich "miłośnikami IV RP, przeciwnikami Europy i gardzicielami demokracji". Wniosek o odwołanie rządu nazwał kuriozalnym. Ocenił też, że istotą tego wniosku jest niekonstytucyjność. "Podstawowym argumentem użytym w pisemnym uzasadnieniu wniosku było sformułowanie, że powstała wyraźna większość zdolna do powołania nowego gabinetu. Gdzie wy widzicie tę większość?" - pytał szef klubu PO. Zwrócił się też do Jarosława Kaczyńskiego z pytaniem, dlaczego "boi się sam stanąć w szranki". "Jeśli jest wyraźna większość, należałoby stanąć i samemu zaryzykować. Wiem, że przegrał pan sześć wyborów pod rząd, ale nie wolno się bać stanąć samemu" - mówił Grupiński. Nawiązał ponadto do wystąpienia Kaczyńskiego, który trzymając w rękach tablet odtworzył z mównicy sejmowej wypowiedź Glińskiego. "To była charakterystyczna scena. Kaczyński trzymał w rękach quasi-premiera Glińskiego" - stwierdził Grupiński. Dodał, że rząd, którego powołania chce PiS, byłby de facto trzyosobowy. "Podejrzewam, że byłby to rząd w trzech osobach: kierowany z tylnego fotela quasi-premier Gliński, prawdziwy premier Kaczyński, a nad nimi rada nadzorcza z Tadeuszem Rydzykiem na czele" - powiedział polityk PO.