Podczas konferencji prasowej przed Komendą Stołeczną Policji Marczak podsumował działania policji podczas demonstracji organizowanej przez Strajk Kobiet. - Wczorajsze wydarzenia na pewno były spokojniejsze od tych, które miały miejsce 18 listopada, ale cały czas nie zgadzamy się z osobami, które wskazują, że są to zgromadzenia pokojowe - ocenił policjant. - Pokojowe zgromadzenia same w sobie zakładają legalność przede wszystkim. A tutaj nie ma cały czas tego zgłoszenia. Zakładają również niełamanie prawa, a tutaj mamy do czynienia z licznymi wnioskami o ukaranie do sądu. Widzimy hasła, które są wznoszone - 'to jest wojna', a jeżeli ktoś tak mówi, to trudno wskazywać, że mamy do czynienia z pokojowym nastawieniem - tłumaczył rzecznik KSP. - Istotnym elementem jest to, że organizatorzy mieli wystarczająco dużo czasu, żeby zadbać o bezpieczeństwo wszystkich osób, bowiem dane zgromadzenie, zgodnie z prawem o zgromadzeniach, które obowiązuje nie od wczoraj, wymaga zgłoszenia danego zgromadzenia. Tutaj najprawdopodobniej nikomu nie zależało na tym, żeby to zgromadzenie zostało zgłoszone - powiedział. Wskazał, że taktyka policjantów w trakcie demonstracji nie zmienił się od poprzednich działań. - Cały czas nasze działania zmierzają do tego, żeby przywrócić porządek w danym miejscu, gdzie dochodzi do naruszeń prawa. Stąd chociażby w kilku punktach policjanci blokowali ruch na jezdni po to, żeby osoby były kierowane na chodniki - podkreślił. - W kilku miejscach takie blokady powstały, dlatego że chcemy dać szansę wszystkim osobom, żeby jednak zaprzestały tego zachowania. Mimo licznych komunikatów, cały czas mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której osoby ponownie wracały na jezdnię. A zatem nasze działania mogły zakończyć się w jeden sposób. Osoby te zostały wylegitymowane - zaznaczył. Podkreślił również, że w przypadku, kiedy osoba odmawia podania swoich danych, musi zostać zatrzymana. - Przyczyna zatrzymania mija wtedy, kiedy osoba podaje te dane. Część osób, która została doprowadzona pod radiowóz, te dane podała, a niestety część musiała zostać zabrana do jednostek policji - zaznaczył, dodając, że nikt nie spędził nocy w areszcie, ponieważ nie było takiej konieczności. "Niedopuszczalna" sytuacja na Trasie Łazienkowskiej - Sytuacja dla nas najtrudniejsza wczoraj to ta, która miała miejsce na Trasie Łazienkowskiej, gdzie po raz kolejny grupa kilkudziesięciu osób wybiegła na trasę, gdzie cały czas odbywał się ruch. Jest to sytuacją, która jest niedopuszczalna - przekazał. - Osoby, które siadają na Trasie Łazienkowskiej blokując ją, naruszają prawo. (...) Reakcja policji polegała na tym, żeby te osoby znieść. Również pojawiło się hasło wskazujące na to, że policja mogła zrobić to szybciej. Oczywiście mogliśmy to zrobić bardziej dynamicznie, mogliśmy zastosować bardziej brutalne środki przymusu bezpośredniego, mogliśmy być bardziej bezwzględni. Ale nie o to chodzi. Nam zależy na tym, żeby przede wszystkim udrożnić drogę w sposób bezpieczny znieść osoby z trasy - dodał. Nowacka zaatakowana gazem. Policja wyjaśnia Podczas konferencji prasowej przed Komendą Stołeczną Policji podsumowującej działania policji w czasie demonstracji organizowanej przez Strajk Kobiet, rzecznik odniósł się do sytuacji, w której policjant użył gazu wobec posłanki KO Barbary Nowackiej, prezentującej legitymację poselską. - Komendant Stołeczny Policji postawił jedno, główne zadanie po wczorajszych wydarzeniach - dokładnie wyjaśnić sytuację z panią poseł, jakie były okoliczności i dlaczego został użyty gaz - poinformował Marczak. - Na pewno te zdjęcia, które krążą w przestrzeni publicznej, pokazują jedno: była trzymana w ręku legitymacja i był użyty gaz ze strony policjanta i to są dwa fakty, które w tej chwili są niepodważalne. Teraz musimy sprawdzić dokładnie jak wyglądało to z drugiej perspektywy, czyli ze strony policjantów - podkreślał. Przekazał, że policjanci badają między innymi wszystkim zdjęcia, związane z użyciem gazu, które się pojawiły. - Badamy okoliczność, jak to wyglądało, dlaczego został użyty środek przymusu bezpośredniego, w jakich okolicznościach, w jaki sposób zachowywał się policjant, w jaki sposób zachowywały się osoby wokół policjanta. Bardzo istotnym elementem dla nas jest również to, o czym dowiemy się ze strony pani poseł, wobec której gaz został użyty - wyliczył. - Elementem najważniejszym w tej chwili to m.in. dokładne zbadanie nagrań z kamerki, którą posiadał policjant i myślę, że to będzie kluczem, bardzo istotnym elementem do tego, żeby zobaczyć, jak wyglądało to wydarzenie z perspektywy samego policjanta i w jaki sposób zachowywały się osoby wokół, ale również w jaki sposób zachowywała się pani poseł - dodał. Zatrzymano 11 osób Rzecznik przekazał także dane dotyczące sobotniej demonstracji. - Jeżeli chodzi o liczbę osób wylegitymowanych: ponad 900 zostało wylegitymowanych. Jeżeli chodzi o notatki do sanepidu: ponad 450 notatek. Ponad 370 wniosków o ukaranie pojedyncze mandatem. Jeżeli chodzi o zatrzymane: łącznie 11 osób. Duża część z tych osób to są te, które odmówiły podania swoich danych" - wyliczał. - Też musimy wspomnieć o trzech przypadkach, gdzie mamy do czynienia z przestępstwem - tutaj mówimy o naruszeniu nietykalności m.in. mówimy o zatrzymaniu 17-latka - tam mamy do czynienia z naruszeniem nietykalności, tam mamy do czynienia ze znieważeniem policjanta, a pamiętajmy, że osoby 17-letnie zgodnie z Kodeksem karnym odpowiadają jako osoby dorosłe" - poinformował.