- Ale nie tylko Polska. Estonia, Łotwa, Rumunia, nigdy nie zostaną pozostawione same w sobie - dodał Obama. - Te wydarzenia z 1989 roku pozostaną na zawsze w naszej pamięci. Historia tworzyła się tutaj. Postęp Polski pokazuje siłę demokracji i wolności - podkreślił Obama. - Ale historia ostrzega nas, żeby nie traktować wolności jako danej raz na zawsze. O wolność trzeba walczyć w każdym pokoleniu. Nasze demokracje muszą być budowane na tolerancji, musimy pracować dla pokoju i stać wraz z tymi, którzy poszukują wolności - dodał. - Obecność amerykańskich żołnierzy tutaj nie służy grożeniu innym narodem, ale waszemu bezpieczeństwu - stwierdził. - Chcemy wspierać przyjaciół w Mołdawii, Ukrainie, Gruzji - powiedział dodając, że dzisiaj Ukraińcy są "spadkobiercami polskiej Solidarności". Obama podkreślił też rolę Kościoła katolickiego i Jana Pawła II w przemianach demokratycznych w Polsce. - Dziękuję Polsko, God bless Poland! - stwierdził Obama na koniec przemówienia. Słowa te zostały powitane gromkimi brawami. Obama podziękował też za zaszczyt bycia na obchodach 25-lecia. Odwołał się do swoich doświadczeń z Chicago, gdzie jest jego dom rodzinny i powiedział, że "bycie tutaj, jest dla mnie jak bycie w domu". Autostrada Wolności Wcześniej przemawiał prezydent Bronisław Komorowski, który przywołał historyczne doświadczenia polskiej państwowości w XX wieku i drogę do wolności w 1989 roku. Podkreślił, że po 25 latach można powiedzieć, że Polacy odnieśli sukces i zapowiedział nazwanie autostrady A2 Autostradą Wolności. Szczególne podziękowania skierował do przywódcy Solidarności i laureata Pokojowej Nagrody Nobla Lecha Wałęsy. Podziękował też "wszystkim obywatelom Ameryki za podniesienie wysoko w górę sztandarów praw człowieka". - Nie ma wolności bez solidarności - powiedział dodając, że nie ma wolności bez solidarności z Mołdawią czy Ukrainą. - Nasza solidarność jest dzisiaj w sposób szczególny ważna dla Ukrainy - oświadczył. - Nasze marzenia i nasze dążenie do wolności przetrwały. Naszą siłą była tradycja narodowa i polska rodzina. Przetrwały też enklawy wolności ekonomicznej - mówił. Prezydent przypomniał "kolejne dramaty" - Zmieniały się okoliczności, zmieniały się metody walki o wolność. Po wielkim dramacie polskiego podziemia były kolejne dramaty. Represje wobec robotników w 1956 roku rozwiały mit ludowego charakteru socjalizmu - powiedział, wymieniając daty kolejnych protestów przeciwko władzy w PRL. - Dzisiaj pragnę złożyć hołd tym, którzy mieli odwagę walczyć o wolną myśl i wolne słowa. Najpierw były nas dziesiątki, później setki i tysiące. Potem było nasz 10 milionów. 10 milionów ludzi Solidarności - stwierdził. - Dzięki temu, że było nas tak wielu, udało się przetrwać czasy represji, a gdy zaczął rozpadać się Związek Radziecki, nadszedł czas decydującej walki o wolność - powiedział prezydent Komorowski. - To wtedy doszło do kompromisu przy Okrągłym Stole i rozpisania wyborów, w których zwyciężyły siły wolności, a siły starego porządku zostały pokonane. Było to zwycięstwo przez polityczny nokaut - stwierdził. Reakcja domina - O losie Polski zadecydował naród, który wygrał bez użycia przemocy. 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm, po to, byśmy mogli żyć w prawdzie. Po raz pierwszy w tym dniu wybory nie były już fikcją propagandową - podkreślił. - Staliśmy się ludźmi wolnymi i to od nas zaczęło zależeć, jak ją wykorzystamy - stwierdził. - Nasz sukces wywołał reakcję domina: reżimy padały jedne po drugim. Pragnienie wolności jest zaraźliwe, dlatego boją się jej wszyscy tyrani - dodał. - My odnieśliśmy sukces w gospodarce i w rozwoju demokratycznego państwa prawa. Dostaliśmy się do wymarzonej Unii Europejskiej. Do wielkich sukcesów należy nasze pojednanie z Niemcami i z narodem ukraińskim. Wielkim wyzwaniem pozostaje pojednanie z narodem rosyjskim - powiedział. Na pl. Zamkowym w Warszawie trwają główne obchody 25. rocznicy częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 roku.