- Zrobiłbym więcej, a nie mniej niż podczas reform 20 lat temu - mówi b. wicepremier i minister finansów. - Więcej starałbym się zrobić w tych dziedzinach, które do dziś pozostały państwowe, np. służbie zdrowia czy też wymiarze sprawiedliwości - by sądy były sprawniejsze - dodał. - Po latach widzę też, że część rzeczy trzeba było skorygować wcześniej i - gdyby było to możliwe - pewne rzeczy dodać. Generalnie: - więcej reform, a nie mniej, - więcej leczenia, a nie mniej - podkreślił. Według Balcerowicza, po latach nie trzeba spierać się o ocenę przeprowadzonych przemian. - Realna ocena wynika z badań porównawczych. Jest mnóstwo solidnych badań ekonomicznych, które pokazują, że państwa, które przeszły szybciej i "szerszym frontem" do gospodarki rynkowej i państwa prawa, bardziej się rozwinęły - podkreślił. Jak dodał, w krajach, gdzie reformy były głębokie, poprawiły się również pozagospodarcze warunki, takie jak np. średnia długość życia. W ocenie Balcerowicza, przy wprowadzaniu 20 lat temu zmian, można było uniknąć pewnych błędów. - Na pewno nie dopuściłbym ponownie do tego, by ludzie zamiast szukać pracy i znajdować zatrudnienie od razu szli na bezrobocie. To przyczyniło się do tej czarnej propagandy - proszę, nagle mamy dwa miliony bezrobotnych. Takiego błędu nie popełniłbym ponownie - deklaruje profesor. Według Balcerowicza, to wcale nie pierwszy pakiet ustaw gospodarczych, które przyjął Sejm pod koniec grudnia 1989 r., a ustawa o prywatyzacji (z 13 lipca 1990 r.) była tym przełomowym momentem, który zmienił socjalizm w kapitalizm. - Ten pierwszy pakiet ustaw, obowiązujący od stycznia 1990 to były rzeczy, które odnosiły się do bardzo ważnych i pilnych problemów i mogły czekać. Odziedziczyliśmy katastrofę galopującej inflacji. Wtedy trzeba było gasić pożar - powiedział. - Ustawa o prywatyzacji, która była przełomem, nie była ujęta w tym pierwszym pakiecie (tzw. planie Balcerowicza), bo po prostu nie było na to czasu. Prace nad nią trwały dość długo, bo została uchwalona w połowie lipca 1990 r. Już wtedy trwały różne spory dotyczące prywatyzacji - podkreślił. - Jednak w ówczesnym - tym kontraktowym - Sejmie, była pełna świadomość, że to jest ustawa historyczna, bo od prywatyzacji zależy, że od socjalizmu odchodzimy do kapitalizmu i demokracji - zaznaczył b. wicepremier. - Gdybyśmy zachowali ten cały, ogromny, potężny blok przedsiębiorstw państwowych, to wszystko by gniło, tak jak zresztą gnije tam, gdzie do tej pory państwo zostało w przedsiębiorstwach - ocenił. - To są zaniechania ostatnich 20 lat ze względu na opory polityczne, choćby w górnictwie - dodał. Jako najtrudniejszą do przeprowadzenia ocenił naprawę finansów publicznych - ograniczenie wydatków budżetu "do rozsądnych rozmiarów". - Tutaj było wielu Świętych Mikołajów - fałszywych oczywiście - którzy zabiegali o popularność przez rozdawanie socjalnych przywilejów. Dlatego dorobiliśmy się rekordowej liczby emerytów. - podkreślił. - To przyczyniło się do wysokich podatków, bo były wysokie wydatki - dodał. W ocenie Balcerowicza, reforma emerytalna z 1999 r. jest "naprawdę wielkim sukcesem Polski ze względu na swoją wagę i sposób wprowadzenia - na zasadzie szerokiego porozumienia politycznego". - Ta zmiana - jeżeli będzie wprowadzona do końca - pozwoli Polsce na uniknięcie bankructwa systemu emerytalnego i finansów publicznych - dodał Leszek Balcerowicz.