Komisja wezwała Balcerowicza do stawienia się na jej posiedzenie 15 września. - Powołanie sejmowej komisji śledczej zmierza - jeśli sprawa będzie miała dalszy ciąg - do wytworzenia groźnego ustrojowego precedensu. Każdy przyszły prezes NBP musiałby się liczyć z tym, że jeśli będzie opierać się politycznym naciskom na rozluźnienie polityki pieniężnej - może zostać wezwany i poddany przesłuchaniom komisji śledczej - powiedział prezes NBP uzasadniając swoją decyzję. Dodał, że oznaczałoby to stworzenie stałego mechanizmu nacisku, który w praktyce osłabiłby niezależność NBP, a tym samym zdolność do obrony przez bank centralny wartości polskiego pieniądza. - Tworzyłoby to zagrożenie, że NBP będzie niezależny tylko na papierze. Współczesny pieniądz jest mocny tak długo, jak długo bank centralny jest zdolny do jego obrony - powiedział. Zdaniem Balcerowicza powołanie tej komisji wbrew opiniom wielu konstytucjonalistów jest bezprecedensowe. Uchwała o powołaniu komisji śledczej została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego przez posłów z Platformy Obywatelskiej. Według PO, zakres prac komisji został określony zbyt szeroko. Balcerowicz podkreślił, że w państwie praworządnym ostateczną instancją jest Trybunał Konstytucyjny i dodał, że stanie przed komisją, jeśli Trybunał uzna uchwałę o powołaniu komisji za zgodną z konstytucją. TK ma zająć się tą sprawą 21 września. Prezes NBP uważa, że od samego początku działania komisji był obiektem pomówień i fałszywych oskarżeń ze strony niektórych jej członków. - Mogę oczekiwać, że i moja dzisiejsza decyzja będzie wykorzystana przez niektórych do uprawiania brudnej propagandy, która będzie próbować przypisać mi rozmaite niskie motywy. Mam świadomość tego ryzyka - zaznaczył. Prezes NBP dodał, że nigdy nie unikał odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Przypomniał, że w czerwcu ubiegłego roku stawił się przed komisją śledczą ds. PZU. Pomimo, że - jak powiedział - miał bardzo krytyczny stosunek do rzetelności postępowania niektórych członków tamtej komisji. - Stawiłem się wówczas, bo ze względu na jej tematykę moje stawiennictwo nie zagrażało niezależności NBP - wyjaśnił. Według prezydenta Lecha Kaczyńskiego prezesNBP powinien stawić się przed sejmową komisją śledczą ds banków i nadzoru bankowego. - Nie ma żadnych wątpliwości konstytucyjnych czy ustawowych co do tego, że prezes NBP powinien odpowiadać przed tą komisją. Został wezwany i powinien odpowiadać na pytania zgodnie z rzeczywistością, albo też - jeżeli tej rzeczywistości nie zna - to powinien stwierdzić, że nie wie" -powiedział prezydent. Na pytanie, czy nie jest to przestroga dla następców prezesa NBP, że również oni będą musieli tłumaczyć się przed komisją - prezydent odpowiedział: "nie jestem w stanie tego wykluczyć, chociaż nie wiem, czy przed tą samą komisją, bo to jest komisja do określonych zadań". Dodał, że następca Balcerowicza będzie znany w grudniu lub na początku przyszłego roku. Powołana w marcu komisja śledcza ma zbadać prawidłowość i celowość działań Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nadzoru Bankowego jako organów nadzoru bankowego w latach 1989-2006. Zajmuje się także kształtem systemu bankowego w Polsce w porównaniu z innymi, w szczególności średnimi i dużymi krajami UE.