Wojciech Wiewiórowski wyjaśnia, że powodem zaniedbań jest nieznajomość przepisów, ale też niezachowanie podstawowych zasad porządku. Jego zdaniem wielu problemów udałoby się uniknąć stosując zasadę czystego biurka. Chodzi o niepozostawianie na stole żadnych dokumentów z danymi osobowymi przez osobę opuszczającą miejsce pracy. Część szkół ma także problem z bezpiecznym prowadzeniem elektronicznych dzienników. W efekcie dane uczniów, rodziców i nauczycieli bywają dostępne dla osób nieuprawnionych. Zdarzają się też oczywiste zaniedbania, jak przypadek nauczycielki startującej w wyborach do rady gminy. Kobieta wykorzystała listę adresową rodziców ze szkoły, w której pracowała do celu marketingu politycznego. Generalny Inspektor Danych Osobowych zachęca też nauczycieli do wplatania do programów nauczania informacji o konieczności chronienia poufnych danych. Wojciech Wiewiórowski podkreśla, że dzieci często nie wiedzą, że informacje, którymi dzielą się w internecie, często są potem niemożliwe do usunięcia.