Bajoński "spadek" rządu PiS-u dla rządu Tuska. Chodzi o miliardy złotych
Najpewniej już na początku stycznia Polska otrzyma około 11 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy w ramach zaliczek z programu RePowerEU. To efekt przedłożenia przez polski rząd i zaakceptowania przez Komisję Europejską poprawionej wersji zrewidowanego polskiego KPO. Ironia losu polega na tym, że pieniądze pozyskane przez rząd Mateusza Morawieckiego jako swój pierwszy sukces może przedstawić już rząd Donalda Tuska.

5 mld euro, czyli mniej więcej 22 mld zł po aktualnym kursie - tyle Polska otrzyma w 2024 roku w ramach zaliczek z dopisanego do polskiego KPO rozdziału dotyczącego programu RePowerEU. Płatność odbędzie się w dwóch ratach - każda po mniej więcej 2,5 mld euro (ok. 11 mld zł).
- Liczymy, że pierwsze środki unijne wpłyną do Polski na początku przyszłego roku - mówi w rozmowie z Interią Grzegorz Puda, minister funduszy i polityki regionalnej. - Ostateczna decyzja jest w gestii Komisji Europejskiej, ale wszystko wskazuje na to, że wypłata nastąpi w dwóch transzach po mniej więcej 2,5 mld euro. Pierwsza zostanie wypłacona Polsce już w styczniu, natomiast druga w trzecim albo czwartym kwartale przyszłego roku - dodaje nasz rozmówca.
Kluczową datą jest tutaj 8 grudnia. To wówczas Rada Unii Europejskiej ma zaakceptować poprawioną wersję zrewidowanego polskiego KPO. - Następnie dojdzie do podpisania wszelkich niezbędnych dokumentów. Jeszcze wcześniej, bo już na początku przyszłego tygodnia, spodziewamy się pozytywnej oceny KE dotyczącej rozdziału RePowerEU naszego KPO. Mamy w tej sprawie dobre sygnały z Brukseli - zapewnia nas minister Puda.
Priorytet nowego rządu
O wypłacie środków europejskich dla Polski jako pierwszy poinformował Bloomberg 15 listopada, jednak jego dziennikarze wspomnieli o transferze zaledwie 550 mln euro (ok. 2,4 mld zł). "Komisja Europejska planuje w najbliższych tygodniach zatwierdzić polski zmodyfikowany plan KPO o RePowerEU. Tym samym Polska otrzyma zaliczkę wys.ok €550mln z puli RePowerEU przeznaczony na transformację energetyczną" (pisownia oryginalna) - napisała na Twitterze Natalia Ojewska, współautorka artykułu.
Ostateczna decyzja jest w gestii Komisji Europejskiej, ale wszystko wskazuje na to, że wypłata nastąpi w dwóch transzach po mniej więcej 2,5 mld euro. Pierwsza zostanie wypłacona Polsce już w styczniu, natomiast w druga w trzecim albo czwartym kwartale przyszłego roku
W samym tekście odblokowanie środków z RePowerEU jest osadzone ściśle w kontekście wielce prawdopodobnego objęcia władzy w Polsce przez rząd Donalda Tuska. "Dostęp do funduszy przypadłby na okolice objęcia stanowiska premiera przez Tuska" - czytamy. "Były przewodniczący Rady Europejskiej jest autorem zaskakującego zwycięstwa w październikowych wyborach parlamentarnych i wraz z innymi partiami opozycji już przygotowuje plan odsunięcia po ośmiu latach od władzy rządzącego Prawa i Sprawiedliwości" - piszą dalej dziennikarze Bloomberga.
Tusk, a także pozostali liderzy przyszłej koalicji rządzącej zgodnie za absolutny priorytet dla swojego rządu uznali właśnie odzyskanie dla Polski pieniędzy z KPO. Mowa o łącznej kwocie ponad 60 mld euro (ok. 263 mld zł). Tusk rozmawiał o tym z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą podczas swojej październikowej, powyborczej wizyty w Brukseli.
- Mechanizm wypłacania pieniędzy z Funduszu Odbudowy jest elastyczny, co znaczy, że można rozpocząć wypłatę pieniędzy, mając zaufanie do procesu zmiany prawa, który się zaczął, i będzie można wstrzymać tę wypłatę, jeśli ten proces nie będzie kontynuowany - zapowiadał podczas rozmowy z dziennikarzami Tusk. Były przewodniczący Rady Europejskiej podkreślił również, że najlepszym dla Polski wariantem byłyby od razu zmiany legislacyjne, na które obecny rząd umówił się z Komisją Europejską. Do tego konieczna byłaby jednak przychylność prezydenta Andrzeja Dudy, a z tym może być różnie.

Jednak nawet gdyby głowa państwa zdecydowała się blokować zmiany nowego rządu w wymiarze sprawiedliwości, to nie przekreśla jeszcze sprawy. Tusk po wizycie w Brukseli zaznaczył, że "ważne są i deklaracje rządu, i decyzje o charakterze praktycznym". - To na przykład skierowanie konkretnych ustaw do parlamentu i sposób traktowania sędziów - wyjaśnił.
Polityczny "spadek" na 22 mld zł
Wypłata zaliczek z KPO dla Polski nie będzie jednak pierwszym sukcesem nowego rządu, a ostatnim odchodzącej ekipy. Transfer środków jest możliwy dzięki tzw. rewizji KPO, do której prawo miał każdy z krajów członkowskich UE. Rewizja miała umożliwić dopisanie do dokumentów właśnie rozdziału dotyczącego programu RePowerEU, którego celem jest ułatwienie krajom unijnym walki ze skutkami kryzysu energetycznego wywołanego wojną w Ukrainie. Pieniądze z tego źródła trafiałyby na transformację energetyczną w państwach członkowskich.
Co ważne, pieniądze wypłacane w ramach zaliczek z programu RePowerEU nie wymagają wypełnienia żadnego z tzw. kamieni milowych. W przypadku Polski jest to szczególnie istotne. Oznacza bowiem, że do otrzymania tych środków nie są konieczne żadne reformy wymiaru sprawiedliwości, które zwiększałyby niezależność i niezawisłość sędziów.
Mimo pozornie łatwego dostępu do niebagatelnej kwoty 22 mld zł, Polska nie dostanie jej przy pierwszym podejściu. Pierwotna wersja zrewidowanego polskiego KPO, złożona w Brukseli 31 sierpnia, została ostro skrytykowana przez urzędników Komisji Europejskiej. Zarzutów wobec przedłożonego dokumentu było bez liku - m.in. niedokładne kosztorysy, plan transferowania środków unijnych do funduszy celowych, a nie ostatecznych beneficjentów czy wnioskowanie o pieniądze na istniejące już wcześniej projekty i inwestycje.
Najwięcej obiekcji KE miała natomiast właśnie do rozdziału dotyczącego RePowerEU. W ocenie Brukseli był on mało ambitny i nie gwarantował realizacji założonych celów, a więc przyspieszenia odchodzenia od paliw kopalnych i szybszego wdrażania odnawialnych źródeł energii do miksu energetycznego. Polskiemu rządowi wytknięto, że proponowane reformy nie są poparte konkretnymi kamieniami milowymi, opisy reform są mocno ogólnikowe, a wartość wnioskowanych dopłat została słabo uargumentowana.
W ostatnich tygodniach resort funduszy i polityki regionalnej intensywnie pracował jednak nad korektą dokumentu i spełnieniem wymagań Komisji Europejskiej. - Wszystkie terminy zostały dochowane. Kwestia wszelkich pytań czy wątpliwości Komisji Europejskiej została wyjaśniona i nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy te środki otrzymali - zapewnił Interię minister Grzegorz Puda.
Jeśli na ostatniej prostej nie dojdzie do dramatycznego zwrotu akcji, to odchodzący rząd Mateusza Morawieckiego zostawi gabinetowi Donalda Tuska pokaźny "spadek" w postaci 22 mld zł ze środków unijnych, które trafią do Polski w przyszłym roku. Nowy rząd będzie zaś mógł odtrąbić wielki sukces już na starcie swojego urzędowania.