Śledczy otrzymali wyniki w czwartek po południu. Badania wykonali naukowcy z Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach. We wtorek rzecznik prokuratury Małgorzata Borkowska informowała, że w świetle wyjaśnień podejrzanych nie ma wątpliwości, iż dziecko znalezione w Cieszynie to Szymon, syn pary z Będzina. Wskazywały na to także zeznania świadków, którzy mówili, że od około 2 lat nie widzieli chłopca. - Ta kwestia wymaga jednak procesowego potwierdzenia - mówiła Borkowska wyjaśniając, dlaczego prokuratura zleciła przeprowadzenie analizy DNA. Zagadka została rozwiązana Zwłoki dziecka 19 marca 2010 roku w stawie na obrzeżach Cieszyna zauważyli dwaj przechodzący w pobliżu chłopcy. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Miesiąc później chłopiec został pochowany w Cieszynie. Śledczy przez ponad dwa lata bezskutecznie starali się ustalić tożsamość dziecka i sprawców jego śmierci. W kwietniu tego roku śledztwo zostało umorzone. W ostatnich dniach nastąpił przełom po anonimowym telefonie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Będzinie. Osoba przedstawiająca się jako sąsiadka poinformowała, że w mieszkającej obok rodzinie od dłuższego czasu nie widziała jednego z dzieci - Szymona. Podejrzanych zatrzymano w sobotę, a w poniedziałek zostali aresztowani. Rodzice trafili do aresztu Prokuratura zarzuca 40-letniej Beacie Ch. zabójstwo, za co grozi kara od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Kobieta nie przyznaje się do winy. Jej 41-letni konkubent Jarosław R. usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu zagrażającym życiu, w połączeniu z nieumyślnym doprowadzeniem do śmierci. Grozi za to kara do 5 lat więzienia. Przyznał się do winy.