Szczegółowe badania mają dać odpowiedź czy brzozę rzeczywiście ścięło skrzydło polskiego tupolewa. Według przebywającego w Moskwie prokuratora wojskowego podpułkownika Karola Kopczyka, nie da się określić, jak długo potrwa praca biegłych. Kopczyk zwrócił uwagę na dużą ilość drobnych zadrapań i uszkodzeń oraz niewielkie rozmiary kawałeczków metalu tkwiących w drzewie. Prokuratorzy i biegli będą pracować w Smoleńsku do 8 marca. W tym czasie przeprowadzą badania mechanoskopijne i metaloznawcze. Pierwsze pozwolą na odtworzenie mechanizmu niszczenia poszycia samolotu oraz struktury drzewa. Badania metaloznawcze mają ustalić jaki rodzaj metalu jest w zabezpieczonych fragmentach brzozy. Dwa fragmenty drzewa zabezpieczono podczas pobytu w Smoleńsku na przełomie września i października ubiegłego roku. Obecne badania są potrzebne biegłym do sporządzenia opinii. Muszą zbadać brzozę, żeby ustalić jak dokładnie przebiegał mechanizm niszczenia samolotu po uderzeniu skrzydłem w brzozę. Polscy śledczy chcą w Smoleńsku ustalić, na jakiej wysokości skrzydło tupolewa ścięło drzewo. Początkowo Naczelna Prokuratura Wojskowa podała, że na wysokości 770 centymetrów. Potem sprostowała tę informację mówiąc, że było to na wysokości około 666 centymetrów. Według ekspertów na różnica jest istotna do ustalenia trajektorii lotu Tu-154M.