Rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Igor Tuleya powiedział w poniedziałek, że Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, do którego trafił akt oskarżenia, poprosił Sąd Apelacyjny w Warszawie o przekazanie sprawy do Sądu Okręgowego. SA się na to zgodził. Na razie nie wiadomo, kiedy proces będzie mógł się rozpocząć. Zgodnie z prawem SA może przekazać do SO (gdzie zasiadają bardziej doświadczeni sędziowie) sprawę o każde przestępstwo ze względu "na szczególną wagę lub zawiłość sprawy". Stało się tak wcześniej z procesami m.in.: Lwa Rywina, b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, b. ministra skarbu Emila Wąsacza, b. wiceszefa MON Romualda Szeremietiewa, b. wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej, b. szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, b. ministra gospodarki Wiesława Kaczmarka. Akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu Akt oskarżenia wobec Bielawnego (zgodził się na podawanie swoich danych) Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga skierowała do sądu w czerwcu tego roku. Pierwszy zarzut dotyczy niedopełnienia od 18 marca do 10 kwietnia 2010 r. obowiązków "związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych, podejmowanych przez Biuro (...), co skutkowało znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób, czym działał na szkodę interesu publicznego, to jest zapewnienia ochrony Prezydentowi RP i Prezesowi Rady Ministrów". Drugi zarzut dotyczy poświadczenia 30 marca 2010 r. nieprawdy w pismach skierowanych do ambasadora w Moskwie i dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ, poprzez wskazanie, że "Ireneusz F. jest funkcjonariuszem BOR i będzie pełnił zabezpieczenie prasowe wizyty Prezesa Rady Ministrów planowanej na dzień 7 kwietnia 2010 r. w Federacji Rosyjskiej, co było niezgodne z prawdą i doprowadziło do wystawienia noty dyplomatycznej, skutkującej wydaniem Ireneuszowi F. wizy pobytowej w Federacji Rosyjskiej". Nie przyznał się do winy Generał nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Po przedstawieniu mu w lutym tego roku zarzutów przez prokuraturę, został zdymisjonowany ze stanowiska przez szefa MSW Jacka Cichockiego. Uzasadnienie aktu oskarżenia prokuratura utajniła. Prokuratorzy oparli się na zgromadzonych dokumentach w sprawie działania i organizacji BOR, ówczesnych przepisach dotyczących działań ochronnych, zeznaniach świadków (prokuratura wnioskuje o przesłuchanie przed sądem 67 osób, zeznania kolejnych 200 miałyby zostać odczytane) oraz opinii biegłych. Ujawniono wiele nieprawidłowości Opinie sporządziło dwóch biegłych, którzy wskazali na wiele nieprawidłowości. Sformułowane przez nich wnioski głosiły m.in., że sposób organizacji i realizacji działań ochronnych, podejmowanych przez funkcjonariuszy BOR był niezgodny z zasadami i pragmatyką, obowiązującymi wówczas w Biurze. Media ujawniły, iż jeden z autorów opinii - b. wiceszef Biura płk Jarosław Kaczyński - pozostaje w konflikcie prawnym ze swoim dawnym pracodawcą; domaga się świadczenia za opuszczenie mieszkania służbowego. Praska prokuratura zapewniała, że nie stwierdzono, aby istniał spór prawny, a śledczy dołożyli "wszelkich starań celem oceny bezstronności obu biegłych". Śledztwo dotyczące organizacji lotów umorzono Pod koniec czerwca tego roku praska prokuratura umorzyła - z braku znamion przestępstwa - śledztwo dotyczące organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 r. przez instytucje cywilne. We wrześniu z braku cech przestępstwa prokuratura umorzyła też śledztwo w sprawie domniemanego niedopełnienia obowiązków i niewłaściwego nadzoru nad BOR w 2010 r. przez Jerzego Millera, który był wtedy szefem MSWiA. Praska prokuratura nadal prowadzi zaś postępowanie dotyczące podejrzenia sfałszowania dokumentów Biura Ochrony Rządu. Wydzielono je w kwietniu tego roku ze śledztwa odnoszącego się do zabezpieczenia wizyt przez BOR. Główne śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Ostatnio przedłużono je do 10 kwietnia 2013 roku.