Świadek wskazał w swej swobodnej wypowiedzi, iż biorąc pod uwagę postanowienie wydane przez prokuratora wobec Blidy, wynikało z niego, że prokuratura chce zabezpieczyć paszport b. posłanki. - Wiadomo, że jeśli prokurator występuje o zabezpieczenie paszportu, to bierze pod uwagę zastosowanie wolnościowego środka zapobiegawczego w postaci zakazu opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu - zaznaczył. Święczkowski powiedział też, że nie wygląda na człowieka, którego trzeba ratować, a jak dodał bandyci grozili mu wielokrotnie. Odniósł się w ten sposób do zeznań przed komisją b. szefa policja Konrada Kornatowskiego, który we wrześniu ub. roku mówił, iż b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro już po śmierci Blidy polecił mu zebranie spraw związanych z tzw. aferą węglową, także prowadzonych przez policję. - Argumentem na dokonanie tej kwerendy i analizy była, zacytuję: "potrzeba ratowania Bogusia", czyli ówczesnego szefa ABW - mówił Kornatowski. W swych zeznaniach świadek ustosunkował się też do analizy kryminalistycznej zaprezentowanej w ubiegłym tygodniu przez eksperta komisji dr Michała Gramatykę. Wynikało z niej, że po śmierci b. posłanki przed południem w domu Blidów były lub przewinęły się przez niego łącznie 34 osoby. Ekspert ocenił wówczas, że "im więcej osób na miejscu zdarzenia, tym trudniej zabezpieczyć ślady". Święczkowski zaznaczył, iż duża część tych osób nie była związana ze służbami ani z prokuraturą, tylko była to rodzina, bądź ekipy pogotowia. - To, że ktoś poruszał się po mieszkaniu Blidy nie oznacza, że poruszał się po miejscu zdarzenia - dodał. Obecnie Święczkowski już około dwie godziny odpowiada na pytania posłów. Pytany przez Tadeusza Sławeckiego (PSL) o skuteczność i koszty działań w sprawie Blidy, skoro mimo zaangażowania licznego personelu "niczego nie osiągnięto", świadek odparł: - W moim przekonaniu nasze działania były w pełni zasadne, w pełni skuteczne i realizowane przy zachowaniu wszelkich procedur". Dodał, że nie odpowiada za późniejszych szefów ABW, którzy w przyszłości "może poniosą odpowiedzialność karną, a może i boską".