Śledczy będą ustalać m.in. przyczynę problemów technicznych samolotu i sprawdzać, czy pilot zachował się w tej sytuacji prawidłowo. Awionetka pilotowana przez 34-letniego mężczyznę wylądowała w piątek rano na autostradzie A1 na wysokości miejscowości Wierzchowisko (Śląskie). Nikomu nic się nie stało. Pilot zdecydował się na awaryjne lądowanie z powodu poważnych problemów z silnikiem. Mężczyzna był trzeźwy, ma licencję. Na autostradzie A1 przez kilkadziesiąt minut zablokowany był prawy pas w kierunku Łodzi, a ruch odbywał się lewym pasem. Policjanci zabezpieczali to miejsce do przyjazdu firmy, która zabrała awionetkę, by przetransportować ją do serwisu. Jak powiedział w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek, we wtorek policja przekazała materiały tej sprawy do Prokuratury Rejonowej w Częstochowie, tego dnia zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa. - Będzie ono prowadzone pod kątem sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym poprzez wykonanie manewru lądowania na pasie autostrady A1 - poinformował prokurator. Problemy z silnikiem Według dotychczasowych ustaleń, pilot leciał awionetką w Wrocławia do Rzeszowa, gdzie miał być przeprowadzony przegląd techniczny maszyny. - Zauważywszy problemy techniczne z silnikiem, chciał skierować samolot na lotnisko w Rudnikach koło Częstochowy jednakże z uwagi na utratę mocy silnika podjął decyzją o niezwłocznym osadzeniu statku powietrznego na autostradzie A1 - opisywał prok. Ozimek. Prokuratura będzie ustalała przyczynę problemów technicznych samolotu, szczególnie to, czy nie wynikała ona z niewłaściwego serwisowania. W tym celu zostaną przeprowadzone szczegółowe oględziny samolotu, który został zabezpieczony; dokonana zostanie także analiza dokumentacji serwisowej. - Prokurator także będzie badał czy zachowanie pilota było prawidłowe i zgodne z przepisami prawa lotniczego. Zwrócimy się również do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych o to, czy wykonywano w tej sprawie jakieś czynności, a jeśli tak, to jakie są ustalenia - dodał rzecznik prokuratury.