Ponad 30 tysięcy odbiorców z północnej części woj. śląskiego pozostawało po południu bez prądu. Awarie dotknęły mieszkańców m.in. Częstochowy, Myszkowa, Lublińca, Kłobucka i okolic tych miejscowości. Jak podało Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, zgodnie ze zweryfikowanymi w ciągu dnia danymi, uszkodzenia objęły łącznie 7 linii wysokiego napięcia, 46 linii średniego napięcia i 705 linii niskiego napięcia. Prąd nie docierał do 30 100 odbiorców. Powodem zdecydowanej większości awarii jest zalegający na gałęziach mokry śnieg i lód. Pod takim obciążeniem gałęzie przechylają się na linie przesyłowe zrywając je, bądź powodując zwarcia, wskutek czego następuję automatyczne wyłączenia fragmentów sieci. Zgodnie z porannymi danymi, w północnym subregionie woj. śląskiego bez prądu pozostawało ok. 14 tys. odbiorców. Dwukrotne zwiększenie tej liczby w ciągu dnia wynika zarówno z weryfikacji zasięgu nocnych awarii, jak i nowych uszkodzeń. Do ich usuwania specjaliści częstochowskiego oddziału dystrybuującej energię spółki Enion skierowali 44 ekipy techników. Najszybciej, jeszcze w sobotę po południu, prąd powinien popłynąć w samej Częstochowie, gdzie awarie dotknęły tylko ok. 700 odbiorców. W nocy z sobotę na niedzielę prąd powinni mieć też mieszkańcy okolic Lublińca. Liczony od sobotniego południa limit czasu usunięcia awarii w wielu mniejszych miejscowościach energetycy oszacowali na 48 godzin. Prognozy pogody przewidują utrzymywanie się w woj. śląskim niekorzystnych warunków sprzyjających ewentualnym kolejnym awariom. Do niedzielnego przedpołudnia temperatura będzie utrzymywała się minimalnie powyżej zera, w niedzielę po południu ma chwycić lekki mróz. Cały czas ma padać - najpierw marznący deszcz, potem mokry śnieg. Weekendowe awarie sieci energetycznej są już kolejnymi tego typu w ostatnich dniach w północnej części woj. śląskiego. W Nowy Rok przez ponad dobę służby techniczne przywracały dostawy prądu ponad 3,6 tys. odbiorcom z kilkunastu miejscowości powiatów: zawierciańskiego, częstochowskiego i myszkowskiego. Kilka dni później ponownie prądu pozbawionych było kilkuset odbiorców z miejscowości Niegowa. Przyczyną tych awarii również były obciążone mokrym śniegiem konary drzew. 18 tys. odbiorców pozbawionych jest po południu prądu w województwie świętokrzyskim. Drogi są przejezdne, ale marznący deszcz powoduje, że są bardzo śliskie. Dyżurny Zakładu Energetycznego Okręgu Radomsko-Kieleckiego poinformował, że prądu nie ma około 18 tys. odbiorców. Najgorzej jest w okolicach Włoszczowy i w rejonie Jędrzejowa. Pogoda nie sprzyja energetykom, marznący deszcz powoduje, że łamią się drzewa i gałęzie. Zgłaszane są kolejne awarie, więc raczej nie uda się naprawić wszystkich uszkodzeń jeszcze w sobotę. Oficer dyżurny świętokrzyskiej policji poinformował, że na drogach jest spokojnie. Według drogowców wszystkie drogi krajowe i wojewódzkie w regionie są przejezdne. Kierowcy muszą zachować ostrożność, gdyż z powodu marznącego deszczu jest ślisko. Z problemami odbywa się ruch na trasie kolejowej między Krakowem a Kielcami. W Kozłowie (woj. małopolskie) doszło rano do zwarcia oblodzonej sieci trakcyjnej. Przez kilka godzin ruch był zablokowany. Obecnie pociągi jeżdżą wahadłowo, przez newralgiczny odcinek przeciąga je lokomotywa spalinowa - informuje PKP. - Jest to poważna awaria. Ekipy remontowe pracują w ciężkich warunkach pogodowych. Naprawę utrudnia wiatr i zadymka. Nie wiadomo, jak długo potrwa usuwanie problemu - mówił wcześniej rzecznik prasowy PKP PLK Krzysztof Łańcucki. Poinformował też, że na miejscu pracują cztery pociągi ratownicze. Z problemami również spowodowanymi oblodzeniem trakcji odbywa się ruch z Katowic do Kozłowa. Rano PKP podawało, że przyczyną awarii było powalone drzewo. Rzeczywiście przewrócone przez wiatr drzewo upadło na tory, jednak największe utrudnienia spowodowało zwarcie. Popołudniu z węzła w Kozłowie pociągi normalnie jeżdżą w kierunku Krakowa oraz w kierunku Warszawy przez Centralną Magistralę Kolejową. Natomiast ruch wahadłowy odbywa się w obu kierunkach trasa Kozłów - Warszawa przez Kielce i Radom. Największe problemy miał pociąg "Pieniny" z Przemyśla do Warszawy, który na pięć godzin utknął w Kozłowie. W tej chwili jedzie on już do stolicy - poinformował rzecznik PKP Intercity Paweł Ney. Tuż przed godz. 11. doszło też do awarii na trasie kolejowej z Katowic do Warszawy między Będzinem a Dąbrową Górniczą. Początkowo kolej informowała, że i tu przyczyną było zwarcie. Okazało się jednak, że kłopoty spowodowali złodzieje, którzy zostawili otwarte drzwi węglarki. W trakcie jazdy uderzyły one w słup i go wygięły, obniżając wysokość linii trakcyjnej. W tej chwili ruch na tej trasie odbywa się już normalnie. Poza Kozłowem na kolei nie występują poważniejsze problemy. "W tej chwili najwięcej kłopotów jest na południu kraju, gdzie pada marznącą mżawka powodująca oblodzenia" - powiedział Łańcucki. W całym kraju pociągi mają opóźnienia.