We wtorek w Sejmie posłowie zajmowali się obywatelskim projektem ustawy fundacji Kai Godek "Aborcja to Zabójstwo". Przewidywał on kary za m.in. informowanie o możliwości przerwania ciąży w kraju i za granicą. Większość klubów i kół opowiedziało się za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu. Podczas dyskusji głos zabierały posłanki KO i Lewicy, które krytykowały propozycję, nazywając ją m.in. "projektem fanatyków". Dodawały, że lekarze boją się udzielać pomocy, a kobiety - chodzić do ginekologa. Kilka z nich zaprezentowało na mównicy kartkę z numerem telefonu do organizacji pomagającej w przeprowadzeniu aborcji. "Zwyrodniałe baby". Marszałek zarządziła przerwę W odpowiedzi Dobromir Sośnierz stwierdził, że posłanki "nie mają prawa mówić w imieniu kobiet". - Wydawałoby się, że jest granica obłędu, że człowiek zderza się z rzeczywistością, wchodzi prosto na ścianę i stwierdza, że jego światopogląd wymaga korekty, ale wy mówicie pani Kai Godek, do posłanek z PiS-u, które wychodzą, że one "nienawidzą kobiet". Czy jest jakaś granica obłędu? Czy one same siebie nienawidzą? Czy wy macie coś nie po kolei w głowie? - zwracał się do posłanek opozycji. Odniósł się też do słów Małgorzaty Tracz (KO), która mówiła, że nie istnieje coś takiego, jak instynkt macierzyński. - To wy takie kobiety reprezentujecie. Po prostu. Zwyrodniałe baby - podsumował Sośnierz. Kamera uchwyciła moment, w którym Sośnierz zaczyna dyskutować z Moniką Wielichowską. W pewnym momencie posłanka wstaje ze swojego miejsca, a Sośnierz zaczyna grozić jej palcem. Napięcie musiała rozładować marszałek Sejmu Elżbieta Witek, która ogłosiła pięciominutową przerwę.