PiS złożyło poselski projekt nowej ustawy o Sądzie Najwyższym Projekt nowej ustawy o SN pojawił się w zeszłą środę późnym wieczorem na stronie Sejmu. Wraz z uzasadnieniem projekt liczy 139 stron. Przewiduje on m.in. trzy nowe Izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Dokument skrytykowały zarówno środowiska prawnicze jak i politycy opozycji. Pełny zapis zmian proponowanych przez PiS można sprawdzić TUTAJ "Łańcuch światła" przed SN W niedzielę wieczorem przed siedzibą SN zebrał się tłum protestujących. Protestujący przynieśli ze sobą zapalone świece. Część trzymała w rękach flagi biało-czerwone i unijne. Zgodnie z prośbą organizatorów, nie mieli ze sobą transparentów. Wysłuchanie publiczne w Sejmie W poniedziałek w Sejmie odbyło się wysłuchanie publiczne z udziałem sędziów i prawników ws. projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Zakończyło się ono sprzeciwem wobec proponowanych przez partię rządzącą zmian. Burzliwa debata Początkowo pierwsze czytanie projektu PiS zaplanowano na środę, jednak w ostatniej chwili zmieniono porządek obrad i debatę o SN przeniesiono na wtorek. O godzinie 9.00 we wtorek rozpoczęło się posiedzenie Sejmu, na którym dyskutowano o zmianach w Sądzie Najwyższym. Głos zabrali m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, poseł PO Borys Budka, czy szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Dyskusja trwała nieprzerwanie do późnych godzin popołudniowych. Prezydent stawia ultimatum O 17:30 prezydent Andrzej Duda odniósł się do sprawy SN wygłaszając oficjalne oświadczenie w Pałacu Prezydenckim. "Zgłosiłem dzisiaj do marszałka Sejmu ustawę zmieniającą ustawę o KRS, bardzo krótką składającą się z dwóch przepisów, gdzie jest jasno i wyraźnie powiedziane, że członków nowej KRS Sejm będzie wybierał większością 3/5 głosów" - mówił. Oznacza to, że PiS nie będzie mogło samodzielnie zmienić składu KRS - przypomnijmy. "Nie podpiszę ustawy o Sądzie Najwyższym, nad którą w tej chwili pracują w Sejmie, dopóki moja, ta maleńka ustawa, której projekt dzisiaj złożyłem w Sejmie nie zostanie uchwalona i nie znajdzie się na moim biurku" - zadeklarował. Konsternacja w PiS? Oświadczenie prezydenta wywołało konsternację wśród polityków opozycji i partii rządzącej. Opozycja dziękowała prezydentowi za interwencję. Na ultimatum prezydenta odpowiedziała także rzeczniczka PiS, stawiając swój warunek: Nie mówimy "nie" inicjatywie prezydenta Andrzeja Dudy, ale żeby projekt prezydenta mógł być procedowany, musi on podpisać nowelę ustawy o KRS - powiedziała Beata Mazurek. W tym czasie w Sejmie, zdecydowano, że II czytanie odbędzie się z pominięciem prac komisji podczas trwającego właśnie posiedzenia. Pałac Prezydencki nie ustąpił i o 21.00 prezydent spotkał się z marszałkami Sejmu i Senatu. W tym czasie przed Sejmem i Pałacem Prezydenckim trwały protesty przeciwko zmianom w SN. PiS godzi się na warunek prezydenta "Prezydenckie zmiany do ustawy o KRS wejdą w życie" - napisał na portalu społecznościowym szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski po spotkaniu prezydenta z marszałkami Sejmu i Senatu. Podkreślił też, że poprawki do ustawy o Sądzie Najwyższym zwiększą kompetencje prezydenta. Awantura w Sejmie O godzinie 23:40 Sejm powrócił do prac nad ustawą. Obrady były jednak tak burzliwe, że 40 minut później je przerwano. "Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata - zamordowaliście go! Jesteście kanaliami!" - krzyczał z mównicy Jarosław Kaczyński. Do prezesa PiS podbiegli działacze opozycji, w ławach sejmowych doszło do awantury. Jarosław Kaczyński tłumaczył się następnego dnia ze swoich słów, twierdząc, że był do nich wielokrotnie, od lat prowokowany. Pełna treść wywiadu z prezesem PiS TUTAJ Sejm wrócił do prac nad SN w środę rano. Powrót ustawy do komisji W środę posłowie zadecydowali o skierowaniu projektu ustawy o Sądzie Najwyższym do prac w komisji sprawiedliwości. Protesty przeciw reformie sądownictwa trwały wówczas w Warszawie i innych miastach Polski. Kolejna awantura Powrót prac nad ustawą w komisji nie wyciszył emocji posłów. Opozycja zgłosiła do ustawy o SN ponad tysiąc poprawek, co znaczenie wydłużyło prace. Już na początku posiedzenia, Krystyna Pawłowicz (PiS) krzyczała do posłów opozycji: "Zamknijcie mordy, tak jak prezes powiedział: zdradzieckie mordy". UE reaguje Wydarzenia w Polsce spowodowały, że do sprawy odniosła się Komisja Europejska. "Komisja Europejska jest bliska uruchomienia art. 7. traktatu" - zapowiedział Timmermans. To tzw. opcja atomowa, na końcu której kraj może zostać objęty sankcjami. Wiceminister MSZ Konrad Szymański odpowiedział na działania KE: Intencją większości parlamentarnej nie jest podważanie niezawisłości sędziów, parlament z pomocą prezydenta znajdzie właściwe rozwiązania w sprawie reformy sądownictwa bez pomocy z zewnątrz. (...) Jeśli KE przedstawi swoje rekomendacje, to rząd rzeczowo się do nich odniesie; jeśli dojdzie do uruchomienia innych procedur, będziemy bronili swoich racji także przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Następnie Szef Rady Europejskiej Donald Tusk poprosił prezydenta Andrzeja Dudę o spotkanie. Prezydent jednak odmówił, zastrzegając, że "nie ma pola do interwencji ze strony szefa Rady Europejskiej". Awantury ciąg dalszy Wyjątkowo burzliwy przebieg miały w nocy ze środy na czwartek obrady komisji w celu zaopiniowania na czwartkowe głosowania ponad 1000 poprawek zgłoszonych w II czytaniu do projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa posłów PiS. Najpierw krótko przed północą komisja przyjęła w jednym głosowaniu wszystkie poprawki PiS. Krótko potem komisja negatywnie zaopiniowała - w kilku głosowaniach blokowych - wszystkie poprawki kolejnych klubów opozycyjnych. Działania te wywołały ogromny sprzeciw opozycji. Próbowano blokować obrady. Głosowanie przyjęto okrzykami: "ORMO, ZOMO, cenzura", "Nie ma zgody na takie metody". "Wprowadzacie dyktaturę pana Kaczyńskiego". Śpiewano także hymn państwowy. Część przedstawicieli opozycji otoczyła stół prezydialny. Zapowiedzieli, że będą tam stać, aż przewodniczący zarządzi reasumpcję głosowań. Poseł PiS Stanisław Piotrowicz przewodzący obradom wiele razy prosił o powrót posłów na miejsca i wyciszenie emocji. Jeden mikrofon szefa komisji zabrała opozycja; trzymał go Ryszard Petru (N); drugi przytrzymywał przed politykami opozycji poseł PiS Marek Suski. Taka sytuacja trwała wiele minut. Słychać było okrzyki: "Suski, oddaj mikrofon!" oraz ripostę: "Petru, oddaj mikrofon!". Pogięte kartki z poprawkami rzucano na stół prezydialny. Około godz. 0.30 w nocy Piotrowicz ogłosił zamknięcie obrad. "Było wiadomo, że PO i N zastosują wszystkie środki łącznie z przemocą, by nie dopuścić do prac"- skomentował później Stanisław Piotrowicz. Pytany o przebieg głosowania poprawek w blokach odpowiedział, że nauczył się od PO, jak można sobie radzić z planowaną obstrukcją.