Sejmowa komisja edukacji zebrała się w środę, by opiniować opozycyjny wniosek o wotum nieufności dla ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Politycy omawiali sytuację w oświacie pod nieobecność szefa resortu. Czarnka na obradach reprezentował wiceminister Tomasz Rzymowski. W pewnym momencie wiceprzewodnicząca komisji Krystyna Szumilas z KO przytoczyła fragment preambuły do ustawy oświatowej, z którego wynika, że szkoła ma zapewnić uczniom "warunki niezbędne do ich rozwoju w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności". - Tego wszystkiego pan minister Czarnek nie daje młodym ludziom tylko dlatego, że uważa, iż jeżeli stanowisko ministra otrzymał z rąk premiera za zgodą prezesa Kaczyńskiego, to jego zadaniem nie jest działanie dla dobra dziecka, tylko partii - dodała. Reprezentujący ministra na posiedzeniu wiceszef MEiN Tomasz Rzymkowski powiedział przed rozpoczęciem obrad, że będzie bronił ministra Czarnka "rzetelnie i mężnie". W czasie debaty powiedział, że wyliczył we wniosku o wotum nieufności w sumie 38 błędów, w tym merytorycznych. Odnosząc się do zarzutu o niewystarczającej subwencji oświatowej, powiedział, kierując swoje słowa do opozycji: "To jest więcej niż przez 8 lat waszych rządów". Po dyskusji komisja negatywnie zaopiniowała wniosek o wotum nieufności. Minister Czarnek: Zawsze kiedyś trzeba stracić stanowisko - Będę mógł spokojnie wypunktować wszystkie kłamstwa i absurdy, które są wykazane w tym wniosku, a też pokazać ogrom prac, które zostały wykonane w ciągu ostatniego 2,5 roku - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapytany o wniosek o wotum nieufności wobec niego. - Jak państwo czytaliście to wotum nieufności, to jest tam mnóstwo rzeczy, które są jakimś kompletnym przypadkiem - powiedział. Minister pytany był także, czy nie boi się utraty stanowiska. - To jest kwestia, która jest ulotna. Zawsze kiedyś trzeba stracić stanowisko. Większość sejmowa będzie o tym decydowała. Jeśli będzie 231 posłów za wotum nieufności, to będzie wotum nieufności - wskazał Czarnek. Śmierć Mikołaja Filiksa. Kłótnia w Sejmie Była szefowa resortu edukacji przypomniała też o sprawie "willa plus", jak również wprowadzeniu do szkół przedmiotu historia i teraźniejszość, do którego podręcznik - w jej ocenie - napisali "historycy zbliżeni do PiS". Zarzuciła przy tym "ideologizowanie nauczania historii", jak również przypomniała o reakcji Czarnka na sprawę śmierci Mikołaja Filiksa. - W momencie, gdy trzeba wybrać między dobrem ucznia a partii i swoich kolegów, to wybiera się to drugie. Ujawnienie przez Radio Szczecin danych małoletniego syna naszej koleżanki, ofiary pedofila. Pan minister nie stanął po stronie młodego człowieka, tylko bronił wycieku - dodała Szumilas. Wówczas na sali zrobił się szum. Wśród zgiełku dało się usłyszeć słowa skierowane do Piotra Borysa z KO: "I co panie Borys?". - Co media publiczne zrobiły z tą informacją? Proszę tak nie mówić, bo podam pana do sądu, rozumie pan? Jak będzie pan dalej insynuacje mówił w sprawie śmierci Mikołaja - odpowiedział polityk opozycji. Śmierć Mikołaja Filiksa. Posłanka oburzona słowami Szumilas. Usłyszała odpowiedź Następnie Borys kilka razy powtórzył słowa o "insynuacjach", także po wypowiedzi posłanki Solidarnej Polski Marii Kurowskiej (klub PiS). Pytała ona Szumilas, jakim prawem "poruszyła ten temat". - Bo zginęło dziecko. Czy pani lekceważy śmierć dziecka? - zareagowała Kinga Gajewska (KO). Wtedy z ław posłanek PiS popłynęły słowa: - Kwestionuję to, co pani koleżanka robi. Politykę uprawiacie na każdej sytuacji? Dramat. Borys, zapytany przez polsatnews.pl, do kogo adresował swoją odpowiedź, odpowiedział, że do Marii Kurowskiej i Marka Kwitka, także z PiS. - Przy okolicznościach śmierci Mikołaja Filiksa padły słowa o mojej odpowiedzialności objaśnienia danych dzieci Magdy. Powtarzają za TVP - przekazał Borys. PiS broni ministra. Bochenek: Teatr polityczny opozycji Podczas obrad komisji Szumilas chwilę później poprosiła przedstawicieli partii rządzącej, by "przynajmniej w tym momencie" zachowali powagę i "nie wykorzystywali mechanizmów" stosowanych przez telewizję publiczną. - Nie usłyszałam od pana ministra Czarnka aktu potępienia ujawnienia danych dziecka. Ani słowa. To jest rzecz, która nie powinna się zdarzyć. Dla ministra najważniejsze jest dobro partii, a dobro dzieci wtedy, gdy jest zgodne z dobrem partii. Dlatego powinien zostać odwołany - uzasadniła. Ze względu na nieobecność ministra opozycyjni członkowie komisji chcieli odsunąć w czasie posiedzenie dot. zaopinowania wniosku, ale ich propozycja nie znalazła większości. Wszyscy posłowie zagłosują ws. wotum nieufności dla Czarnka w czwartek wieczorem. Obóz rządzący zapowiada obronę ministra. - Myślę, że to jest pewien teatr polityczny opozycji. Ona chce zwrócić na siebie uwagę - komentował rzecznik PiS Rafał Bochenek. Przypomniał też o "arytmetyce w polskim parlamencie", sugerując, że wniosku nie poprze większość posłów. - Wiele dobrego wydarzyło się w polskiej edukacji, choć wiemy, że wciąż wiele wyznań przed nami. Zdajemy sobie z tego sprawę, że nakłady na edukację, na oświatę powinny w każdym kolejnym roku wzrastać. Na przestrzeni tych ostatnich lat systematycznie do systemu oświaty pieniądze z budżetu państwa były dokładane, czy to na inwestycje, czy na wynagrodzenia - argumentował Bochenek. Śmierć Mikołaja Filiksa Mikołaj Filiks zmarł 17 lutego bieżącego roku - 8 marca chłopak skończyłby 16 lat. O tragedii poinformowała na początku marca jego matka Magdalena Filiks. Pożegnanie zmarłego nastolatka odbyło się 7 marca w Szczecinie w kaplicy bocznej Cmentarza Centralnego. Posłanka KO prosiła w tamtym momencie o uszanowanie prywatności rodziny. Postępowaniem w sprawie śmierci syna Filiks zajęła się Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Wcześniej zajmowała się nim Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód. Alicja Macugowska-Kyszka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie informowała Interię, że w sprawie przeprowadzono sekcję zwłok i badane są wszystkie okoliczności sprawy. Kilka miesięcy temu Radio Szczecin, opisując sprawę skazanego za pedofilię byłego pełnomocnika marszałka woj. zachodniopomorskiego do spraw uzależnień, ujawniło, że jednym z pokrzywdzonych był syn znanej parlamentarzystki. Na publikację zareagował m.in. Błażej Kmieciak, przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii, który w programie "Gość Wydarzeń" stwierdził, że informacje pozwalały na identyfikację pokrzywdzonego.