Gazeta przypomina, że arcybiskup Michalik "dał się poznać ze względu na stanowczość i odwagę, z jaką dwa lata temu stawił czoła burzy, wywołanej przez sprawę (arcybiskupa Stanisława) Wielgusa". - Przy tej okazji stał się inicjatorem wielkiej operacji przejrzystości występując w pierwszej osobie: jego nazwisko bowiem znajdowało się na liście współpracowników minionego reżimu, ale nie było tam ani jego podpisu, ani śladu dowodu, co uznali potem wszyscy - podkreśla "Avvenire". Dodaje, że w ostatnim czasie arcybiskup Michalik "podniósł głos" przeciwko projektowi ustawy o sztucznym zapłodnieniu, który ma być omawiany w parlamencie.