Akcję zorganizowało Towarzystwo Przyjaciół Lwowa i Kresów Południo-Wschodnich w Tarnowie wraz z uczniami i pedagogami tarnowskich oraz podtarnowskich szkół, średnich i podstawowych. Kompletowanie paczek trwało prawie miesiąc. W każdej znalazły się maskotka, wyprawka szkolna oraz słodycze. Czekało na nie 500 dzieci ze wsi Pnikut, Czyszki, Strzelczyska oraz Lipniki. - Na przejściu w Medyce celnicy oświadczyli, że paczek jest za dużo a od 1 stycznia zmieniły się przepisy, nie powiedzieli jakie - relacjonował w rozmowie z polsatnews.pl prezes Towarzystwa Przyjaciół Lwowa i Kresów Południo-Wschodnich w Tarnowie Stanisław Siadek. - Dzieci z Strzelczyska czekały w swojej szkole do 23, bo nie wierzyły, że Mikołaj do nich nie przyjedzie - mówił Siadek. Polska delegacja miała zostać oskarżona o kontrabandę. - Paczki były otwierane w obecności strażników, więc chyba nie powinno być wątpliwości, że są to dary świąteczne - argumentował Kozioł. Teraz dary zostaną rozdysponowane między potrzebujących w regionie. Do podobnej sytuacji doszło w ubiegłym roku. Jak pisała Interia bus wypakowany darami zebranymi w szkołach w Krzeszowicach (Małopolska) został zawrócony z ukraińskiej granicy. Prezenty miały być dostarczone ubogim Polakom mieszkającym we Lwowie i Samborze na Ukrainie. - Przez polską granicę w Krościenku i odprawę celną przejechałem bez problemu. W czasie kontroli celnej na Ukrainie zostaliśmy zatrzymani. Nie pomogły tłumaczenia, że to pomoc charytatywna. Nie wpuszczono nas - mówi pan Wacław, kierowca, który wiózł dary na Ukrainę.Więcej: Tutaj